Naparbier & Alvinne: Gentlelady
Powrót do hiszpańskiego browaru rzemieślniczego, który przykuł moją uwagę świetnym pilznerem. Tym razem we współpracy z mikrobrowarem z Belgii, Picobrouwerij Alvinne, który specjalizuje się w tradycyjnych belgijskich stylach, ale ma też na swoim koncie choćby stout imperialny. Owocem współpracy (która dokonała się na ziemi hiszpańskiej) jest tripel.
Opakowanie
Piękna etykieta, podobnie jak na pilsie, właściwie jeszcze lepsza, ciekawsza, z ujmującą kolorystyką.
9,5/10
Barwa
Klasyczne, triplowe złoto podszyte całkiem ładnym zmętnieniem - bardzo atrakcyjna.
4/5
Piana
Dużo gorsza, niezbyt obfita i znika już po dwóch minutach do pierścienia i marnych resztek w środku, pierścień przynajmniej utrzymuje się przez kilkanaście minut.
1/5
Zapach
Bardzo cytrusowo-przyprawowy, przy czym nie są to raczej klasyczne, fenolowe przyprawy drożdży belgijskich, a bardziej korzenne, piernikowe, przywodzące trochę na myśl pumpkin ale; chyba trafiła tu gałka muszkatołowa albo imbir, może kolendra; zapach trochę poza stylem, ale bardzo przyjemny, intensywny, dobrze skomponowany.
7,5/10
Smak
W smaku bardzo słodko z lekkim muśnięciem kwaskowatości, dalej dużo przypraw i coraz słodszych owoców (karmelizowane pomarańcze?); jest przyjemnie intensywne, ma fajne belgijskie nuty i genialnie maskuje alkohol, ale słodycz, która znajduje kontrę jedynie w leciutkiej goryczce a la skórka pomarańczowa, po pewnym czasie trochę przeszkadza, za bardzo oranżadowe się robi.
6,5/10
Tekstura
Znacząco za mocno wysycone, acz jeszcze w granicach przyzwoitości.
2,5/5
Tak sobie myślę, że może nazwa piwa nie jest przypadkowa. No doprawdy, smakuje jak tripel uwarzony mocno pod kobiety z tą swoją oranżadową słodyczą. Dopiero po pierwszych pociągnięciach nosem sprawdziłem skład i faktycznie okazało się, że są w nim przyprawy, ale niesprecyzowane. Przeszukałem sieć, ale browar chyba się nie pochwalił tą informacją. Dobre piwo, niekoniecznie dobry tripel, na pewno za słaby poziom jak na browar rzemieślniczy. Craft i style belgijskie to doprawdy ciężki związek. Niedawno Szałpiw skasował quadrupla toną kolendry, jeszcze wcześniej nietrafiony quadrupel kawowy z BrewDoga, tutaj również przesadzono z przyprawami. Cóż, tu przynajmniej było względnie niedrogo jak na bardzo mocne piwo z importowanego craftu.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz