Miles Davis: "'Round About Midnight"

1957

Kwintesencja i ostateczna forma oryginalnego zjawiska, jakim jest hard bop Milesa Davisa, to znaczy właściwie hard bop podlany cool jazzem. Jakkolwiek nie za te dokonania kocha się Milesa najmocniej, to przynajmniej ten reprezentatywny album wypada znać. Przede wszystkim dla znakomitego przekształcenia jednego z najpopularniejszych tematów bebopowych, 'Round Midnight, którego skrajnie klimatyczna, intymna, nokturnalna, wyjęta ze snu solówka lidera zbliża hard bop do wymiaru metafizycznego tak mocno, jak prawie nigdy się nie udaje; jednocześnie mówiłbym o kwintesencji "jazzowości", jazzowej atmosfery. I o interesującej kompozycji - to przejście między solówkami Milesa i Coltrane'a (ta druga również niczego sobie) jest wyśmienite. Pozostałe utwory to już zwyczajniejszy hard bop, w stylu MD wypucowany, elegancki, intelektualny, ale odprężony i niezobowiązujący. Kontrast między oszczędnym, minimalistycznym, klimatycznym Milesem i tylko trochę mniej klimatycznym, żwawszym, bardziej wirtuozerskim Coltrane'em na tle może niekoniecznie ekscytującej, ale wyszlifowanej do granic możliwości sekcji rytmicznej. Bardzo przyjemna muzyka, nawet kiedy oparta na słabszych podstawach, czyli popularnych piosenkach (All of You, Bye Bye Blackbird). Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na żywiołowe Ah-Leu-Cha i niesztampowe Dear Old Stockholm, gdzie Paul Chambers dostaje sporo przestrzeni.


7.5/10

Komentarze