Mikkeller: Beer Geek Dessert
Kolejne piwo z serii Beer Geek, kolejny stout imperialny z tej serii, ale absolutnie po raz pierwszy - Beer Geek bez kawy. Jest za to kakao i wanilia i ma być słodko na całego, przynajmniej jak się popatrzy na etykietę, to tak się zapowiada sytuacja. Mam nadzieję, że spisze się lepiej niż Vanilla Shake.
Opakowanie
Seria po raz pierwszy przełamana kolorystycznie i to radykalnie - "martwa natura" z przeróżnymi słodyczami w różowych odcieniach; bardzo sugestywna etykieta, choć trochę niewinna jak na woltaż.
8,5/10
Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5
Piana
Średnio obfita, średnio gęsta, o kiepskiej raczej trwałości - słaba.
2/5
Zapach
Doprawdy deserowy: potęga stoutu imperialnego zaprzężona w dwa dorodne konie, którym na imię kakao i wanilia. Dodatki wypadają niezwykle ładnie i świetnie łączą się z ciemnosłodową pełnią, aczkolwiek trochę za bardzo dominują aromat i tym samym czynią go trochę za prostym.
8/10
Smak
I po deserze - w smaku robi się dużo bardziej wytrawne, strona słodowa odchodzi od czekolady w stronę kawy, wanilii pozostaje tylko szczypta, a przede wszystkim gigantyczną rolę odgrywa chmiel z bardzo wysoką, popiołową goryczką. Co tu dużo mówić, jest niezbalansowane, przeholowane w stronę chmielu, zupełnie nie daje tego, co obiecuje; w ogóle słodowość jakby robi się pusta, zanika, brak typowej RIS-owej gęstości smaku. Maskuje alkohol bardzo dobrze, ale nie wyciąga z niego konsekwencji. Finisz popiołowy, pusty, banalny. Nie jest tragiczne, o nie, ma swoje momenty, zwłaszcza w ustach jest jeszcze bardzo przyjemne, ale po przełknięciu znika chyba wszystko, co dobre, dopiero gdzieś tam daleko pojawiają się nuty zbożowe; nie jest bardzo złe, nie jest też dobre. Można sobie posiorbać, ale trochę nie widać w tym sensu.
4,5/10
Tekstura
Przy tak wysokiej gęstości wysycenie mogłoby być jeszcze mniejsze, choć i tak jest nie za wysokie.
4/5
Rany, ale zawód, jeden z największych. Piwo zbiera tak znakomite noty, że obawiam się, że trafiłem na feralną warkę lub butelkę. Zakwalifikuję je tylko dlatego jako słodki stout imperialny - mój egzemplarz słodki był jedynie w zapachu (który mocno je ratuje i to on zachęca do brania kolejnych łyków), acz jak czytam recenzje, to normalnie jest to faktycznie bardzo słodkie piwo. Wyjątkowo cienko jak na ten browar, jak na tę serię, jak na ten styl. A już za tę cenę - to prawdziwy koszmar, choć pić się da, a wącha się bardzo przyjemnie.
5.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz