Michelangelo Antonioni: "Przygoda"
Daleki od najlepszego z tetralogii, ale wciąż bardzo godny uwagi film. Jest tu jeden z najbardziej spektakularnych zabiegów narracyjnych, ale nie chodzi tylko o niego, o nieskokowe, niemal niezauważalne w trakcie oglądania porzucenie wątku zagadki na rzecz melodramatu psychologicznego. Narracja w ogóle jest tu ciekawa i chyba napędza siłę filmu. Leniwe snucie się po groteskowo nudnej akcji, cięcia jakby od niechcenia, półprzypadkowy układ scen, mnóstwo scen nie wnoszących zupełnie nic do fabuły, wizualna kontemplacja zwyczajnych obiektów. Wszystko to w połączeniu z eleganckimi, kontemplacyjnymi, głównie plenerowymi zdjęciami pełnymi wielkiej przestrzeni, w pewien rewolucyjny, nowofalowy sposób tworzy dziwną atmosferę odwróconego napięcia, zawieszenia, bezruchu. Jednocześnie narracja sprzyja subtelnemu dramatowi z dwoma mocnymi portretami psychologicznymi, wyrażonemu poprzez gesty, mimikę aktorów, układ scen, kadry, atmosferę - bardziej niż przez słowa, choć i dialogi stoją na wysokim poziomie. No i Monica Vitti to klasa sama w sobie, czuć jej potęgę, mimo że dostała rolę aż zbyt subtelną. Odrobinę przyjemniej się o tym filmie myśli niż go ogląda, to jego jedyny problem.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz