Michael Mann: "Gorączka"
Film sensacyjny z wielkimi ambicjami, ale z tylko solidnym efektem. Początkowo z przyjemnością czuć rozmach, trzymanie się z dala od taniego efekciarstwa, oryginalność i zapowiedź czegoś świetnego. Tak, film cały czas się "zapowiada" - no i tak się go ogląda, ogląda, całkiem przyjemnie, ale nic wielkiego nie nadchodzi i nagle (tak naprawdę nie nagle, bo zaczął już się porządnie dłużyć) się kończy. Historia jest solidna, w sam raz na jeden wieczór w życiu, ale już absolutnie nie na dwa, bo nie ma w niej nic nadzwyczajnego. Ambicje go gubią - wszystkie wątki rodzinne, małżeńskie i pożal się boże psychologiczne nadają się w sam raz do wycięcia. Są zwyczajnie nieciekawe (wygląda to w stu procentach adekwatnie do rzeczywistości - jak próba nakręcenia dramatu przez reżysera-scenarzystę, który przez całe życie tworzył filmy sensacyjne) i nieumiejętnie, bezskutecznie próbują nadać bohaterom głębi, krótko mówiąc - niepotrzebnie wydłużają film do nieprzyzwoitych trzech godzin. De Niro i Pacino, mimo że obaj dostają do odegrania charaktery bardzo średnie, ratują reżysera. Gdyby podstawić za nich "zwykłych" aktorów, byłby to najwyżej przeciętny film.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz