Mark-Anthony Turnage: "Night Dances"

1981 / wykonanie: Gareth Hulse, John Constable, Helen Tunstall, John Wallace, London Sinfonietta, Oliver Knussen, 1996

Ten niedługi utwór zgodnie ze słowami kompozytora ma oddać jego emocje, jakie wywołało w nim zetknięcie się po raz pierwszy z czarną muzyką. Może nie do końca tak go odbieram, ale coś w tym jest. „Fabuła” utworu wydaje mi się osadzona wokół oboju (o ile dobrze rozpoznaję instrument), który jawi się tu jako samotny podróżnik natrafiający na niesamowitości. Właściwie jego obecność jest pretekstem do ukazania tych niesamowitości. Po pomniejszej istotności wstępie wkraczają one w pierwszym „tańcu” – obój przemawia cały czas w podobny sposób, niejako dziwiąc się, a wszystkie inne instrumenty (z dużą rolą instrumentów perkusyjnych) na około budują ciekawe, zmienne i niejednolite, ale w jakiś sposób dobrze zazębiające się frazy (bynajmniej nie przywodzące na myśl czarnej muzyki). Świetny, bardzo intensywny fragment. Trzecia część utworu to moment, w którym – dopiero – pojawia się jazz pod postacią perkusji, kontrabasu pizzicato i przede wszystkim samotnego saksofonu. Tutaj Turnage zdołał wytworzyć jazzowy, nocny klimat, i dokonać tego przy użyciu zaledwie jazzowych artefaktów, nie tworząc jazzu. Ostatnia część przypomina drugą – powraca obój-główny bohater, który zamilkł w trzeciej części; masa fraz pochodzących od różnych instrumentów nie jest tu aż tak imponująca jak w pierwszym tańcu.


7.5/10

Komentarze