Magnus Lindberg: "Tendenza"
Świetny, bardzo intensywny eksperyment brzmieniowy, w specyficzny sposób łączący agresywność z pewną figlarnością. Tak właśnie - nie rezygnując tu z typowej dla takiego swobodnego, chaotycznego, współczesnego grania aury agresji, silnego niepokoju, osaczania odbiorcy, zdołał Lindberg zarazem nadać swojej kompozycji atmosferę żartu, zabawy. Być może to krótkie dzieło nie brzmi ani formalnie nie wydaje się specjalnie wyróżniać z szerokiego grona powojennych utworów, natomiast siłą oddziaływania wcale a wcale się wyróżnia. Muzyka rozchodząca się na wszystkie strony, poszatkowana, podnosząca nieregularność do rangi sztuki, zupełnie nieprzewidywalna. Wywołująca kilka ciekawych efektów. Jeden jest taki, że jak mówiłem występuje wrażenie poszarpania, nieregularności, krótkości i przypadkowości każdej frazy, a paradoksalnie odczuwam też bardzo silną ciągłość, te nieregularne frazy wyjątkowo płynnie wchodzą jedna w drugą. Utwór jest bardzo spójny mimo swojego szaleństwa i bardzo ciekawie i przyjemnie się z tym paradoksem obcuje. W eksperymencie brzmieniowym zawiera się tu z kolei eksperyment dynamiczny - otóż dynamika Tendenzy zdaje się być nie bez związku z... termodynamiką. Kompozytor, często zmieniając głośność i zagęszczenie dźwięków, buduje jakby fale dźwięku, przychodzące i odchodzące, które ja przynajmniej odczułem jak ogarniające i odpuszczające organizm fale gorąca. W końcu, tak po prostu, Lindberg zaprezentował tu kilka bardzo przyjemnych dla ucha konfiguracji instrumentów i bardzo miło się tego słucha nawet bez głębszej refleksji. Świetna rzecz, dziwne że nie odbiła się mocniejszym echem.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz