Louis Lumière: "Wyjście pracowników z fabryki"
O dziwo obcowanie z pierwszym publicznie wyświetlonym ruchomym obrazem w historii naszego świata dostarcza przyjemności nie tylko archeologicznej, to znaczy polegającej na obcowaniu z czymś tak starym i doniosłym. Na to się naprawdę dobrze patrzy, wylewający się z fabryki wprost tanecznie tłum robotników w dziewiętnastowiecznych strojach, którzy nie zawsze są w stanie powstrzymać się od spojrzenia na wynalazek pierwszego reżysera. To magiczne - głównym bohaterem pierwszego filmu jest kinematograf i to w niezamierzony sposób. Głosy o Louisie jako o pierwszym socrealiście, który mimo że kapitalista, to złożył hołd swoim pracownikom, są mocno naciągane - kto wie, ale jak dla mnie to Lumière już raczej promuje swój zakład pracy, ukazując robotników w bardzo korzystnym świetle, zadowolonych, wesołych, pełnych energii po pracy; bardzo wątpliwe, że tak faktycznie wyglądało ich codzienne wychodzenie z fabryki. Tak czy inaczej, zamierzenie lub nie, jest tu coś więcej niż tylko popis nowego wynalazku, jest jakaś mowa dziejów, bardziej szczera niż przekłamana. Nie będę tu przeginał, mówiąc, że wrażenie, które dziś robi to dzieło starsze od każdego człowieka na Ziemi, jest jakieś olbrzymie, ale naprawdę jest niebagatelne. Głupio go nie obejrzeć, oferuje tak wiele za tak mało poświęconego czasu.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz