Lindemans: Kriek Cuvée René

Kriek / 6,5% / recenzja z 05.07.2013

Są takie piwa, których się nie kupuje. Nie dlatego jednak, że są zbyt kiepskie (choć takie istnieją) ani dlatego, że są za drogie (i takie również można spotkać). Tych, o których mówię, się nie kupuje - bo je się po prostu dostaje. Za darmo. To oczywiście nie takie proste - trzeba mieć najpierw kogoś, kto nam je wręczy. I to już jest wyższa szkoła jazdy, bo ktoś taki to się trafia... praktycznie się nie trafia. A mi się jednak jakimś cudem udało i dlatego dzisiaj mogę degustować szampańską edycję krieka od słynnego Lindemans.

Opakowanie 
Szampańska butelka z korkiem i wspaniałą etykietą. Po prostu nieskończona elegancja, która sprawia, że jeszcze przed degustacją mamy świadomość jej wyjątkowości. 
10/10

Barwa
Czerwony, krwisty kolor, bardzo mętne, widoczne kawałki drożdży, obłędnie musuje; genialne.
5/5 

Piana 
Tworzy się wysoka i pięknie różowa, ale niestety błyskawicznie redukuje, pozostaje jedynie piekielnie dynamicznie ulatujący gaz, który tworzy stale jej resztki.
1,5/5 

Zapach 
Kwaśny, winny, lekko (zbyt lekko) wiśniowy aromat, dominuje charakter lambika; ładny i bardzo intensywny.
8,5/10 

Smak 
Niebywale cierpkie, kwaśne, wykręca kubki smakowe; bardzo dostojne, skojarzenia ze szlachetnymi winami musującymi są aż nazbyt oczywiste - kwaśność jednak trochę za bardzo przykrywa pozostałe doznania i obniża pijalność.
8,5/10 

Tekstura 
Choć obłędnie wysycone, w ustach zachowuje się bardzo dobrze, tekstura w zasadzie bez zarzutu.
5/5

Bardzo dobry kriek, z jednej strony dobry wzór stylu, z drugiej pełen szlachetności, którą zapowiada butelka, traci jedynie dużo na pianie. Dziwaczny świat fermentacji spontanicznej nie ma chyba większych szans w rywalizacji z klasycznym ujęciem piwa, ale trzeba się z nim co najmniej zapoznać i warto robić to na tak wykwintnych przykładach jak ten.


7.5/10

Komentarze