Lew Tołstoj: "Anna Karenina"
Doskonałe, niezwykle prawdziwe portrety psychologiczne są chyba jej największą zaletą. Zaraz za nimi idzie imponujące połączenie lekkości i epickości w opisywaniu miejsc, zdarzeń i uczuć, a również w dialogach. Fabuła trochę konserwatywna i ciężko powiedzieć, by zapierała dech w piersiach (choć do pewnego momentu bardzo zajmuje), acz skonstruowana z podziwu godną dbałością o szczegóły. Filozofię ekonomiczną ciężko ocenić w dzisiejszych czasach, nie będąc znawcą sytuacji gospodarczej i socjologicznej Rosji tamtych lat. Filozofia nieekonomiczna czasem do mnie przemawiała, czasem nie, czasem zdawała się zdezaktualizowana, czasem mniej. Czytało się doskonale gdzieś do osiągnięcia 2/3 długości, później trochę siada, nie jestem pewien dlaczego - być może przez rozwlekania wątku Lewina, który w gruncie rzeczy rozwiązuje się już w połowie książki, a potem potrzebny jest Tołstojowi do wygłoszenia swojej filozofii (na moje oko bez wątpienia dla autora to Lewin jest najważniejszym bohaterem tej powieści). Mówi się o historii samej Anny jako o "miłosnej historii wszech czasów" - powiedziałbym raczej, że jest to historia antymiłosna i w tej roli wypada znakomicie; początkowe, pozytywne implikacje romansu są adekwatnie do swojej fabularnej długości przedstawione skrótowo i na niewielu stronach, później nadchodzi tak naprawdę studium obopólnego piekła dwojga kochanków, wynikającego wcale nie tylko z okoliczności społecznych, ale przede wszystkim z drastycznej zmiany ich stosunku do siebie.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz