Leśnica. Miasto w mieście, pałac w zamku
Prawdopodobnie pierwszą cechą charakterystyczną Dolnego Śląska, wręcz sztandarem jego tożsamości, jaki przychodzi ludziom do głowy i jaki pojawia się w turystycznych broszurach i przewodnikach, są gęsto rozsiane tutaj zamki i pałace. Dumne hasło, że region obfituje w nie bardziej niż słynna na cały świat Dolina Loary, nie wzięło się znikąd. Byłoby więc może czymś nieprzystojnym, gdyby Wrocław - od zawsze stolica Dolnego Śląska - nie miał przynajmniej jednego zamku z prawdziwego zdarzenia. I faktycznie go ma: ale choć jest to budowla adekwatnie stara do swojej funkcji, to miasto może ją nazwać własną zaledwie od kilkudziesięciu lat. Do stosunkowo niedawna była ona częścią innego miasta.
Z administracyjnego punktu widzenia Leśnica to największe osiedle Wrocławia, właściwie w porównaniu z wieloma - ogromne. Historycznie i realnie to jednak kilka osiedli zbitych w jedno, wśród których właściwa Leśnica, czyli tereny dawnego miasteczka Deutsch Lissa - i jego okoliczne włości, które nie wchodzą w skład innego osiedla - jest tylko centralnym elementem tworu urzędowego, z zachodu dochodzącym do granic Wrocławia, a naokoło otoczonym przez osiedla Stabłowice, Złotniki, Ratyń, Żar, Mokra i Marszowice. Niniejszy artykuł skupia się właśnie na tak rozumianej, ścisłej Leśnicy.
Duża jej część, a nawet większość całego terytorium, na zachód od ulic Mokrzańskiej i Jajczarskiej, to pustka - pola, las i parę domostw na krzyż. Również spora połać terenu na północy, między Marszowicką a Dolnobrzeską, pokryta jest nieuporządkowanym laskiem i poza wieżą ciśnień niczego istotnego się tam nie odnajdzie. Leśnica-Leśnica, to znaczy byłe miasto, to właściwie znikoma część nie tylko obecnego administracyjnego osiedla samorządowego Leśnica, ale nawet tej części tego osiedla, która mieści się w obrębie Leśnicy ścisłej. Znikoma rozmiarem, ale gęsta. Tu odnajdziemy przyjemną dzielnicę mieszkalną z kilkoma restauracjami, mnóstwem sklepów, niemałą liczbą drobnych przedsiębiorstw, stacją kolejową, parkiem i paroma zabytkami. Tyle z zawiłej topografii.
Spośród wszystkich outsiderskich osiedli Wrocławia Leśnica może być najciekawszym, najbardziej klimatycznym i najsilniej trzymającym się swojej przedwrocławskiej tożsamości. Gdy już dotrzemy tu autobusem z północy, tramwajem ze wschodu lub samochodem długą, ciągnącą się poprzez rozległe tereny niczego ulicę Kosmonautów (być może najsłynniejszą z wiecznie zakorkowanych ulic tego miasta, prawdziwą ikonę wrocławskich korków; trochę wszakże złagodzoną po rozbudowie około 2023 roku) i oddalimy się od pętli autobusowo-tramwajowej, możemy się poczuć, jakbyśmy Wrocław opuścili i po prostu dostali się do małego miasteczka, jakich sporo na Dolnym Śląsku.
Najstarsza w źródłach historycznych wzmianka o nim pochodzi z 1201 roku - możemy się dowiedzieć, że miejscowość miała wówczas już własny targ. Do początku XIII wieku była wsią położoną wzdłuż jednej drogi, w wieku XIV uzyskała status miasta i siedzibę rycerską i rozciągnęła się, ale już od XV wieku zaczęła podupadać, w XVII została spalona przez Szwedów i wyludniła się, a w XVIII straciła prawa miejskie.
Główną osią życia w Leśnicy jest ulica Średzka, będąca przedłużeniem Kosmonautów od mostu na Bystrzycy i ciągnąca się na zachód aż do granicy Wrocławia. Na odcinku od mostu do skrzyżowania z Dolnobrzeską jest pięknym, mimo że bardzo zaniedbanym ciągiem kamienic - może nie spektakularnych, ale ładnych, klimatycznych i razem tworzących ciekawy zespół urbanistyczno-architektoniczny. Odnowiona na błysk - i jeszcze najlepiej wyłączona z ruchu samochodów - byłaby bez wątpienia jedną z najbardziej urokliwych uliczek Wrocławia. Niestety jedno i drugie jest na ten moment mało realne, ale i tak warto się po niej przejść.
Choć na pewno, gdy zobaczymy już Średzką, przyciągnie naszą uwagę główna atrakcja Leśnicy, to warto w ramach przystawki ruszyć na krótki spacer ulicami Skoczylasa i Rubczaka na południe z pętli tramwajowej (na której, swoją drogą, można rzucić okiem na mural przedstawiający kobietę podpisaną jako "Babcia Stasia" - trochę mi zajęło poszukiwanie tożsamości tej postaci i z miłym zaskoczeniem odkryłem, że nie chodzi o bohaterkę Klanu ani żołnierkę wyklętą, lecz o... zmarłą w 2015 roku babcię artysty ulicznego Filipa Skonta, zamieszkałą w budynku przy tej pętli; dla zwolenników bohaterów mniej świeckich znajdzie się też pomnik Jana Pawła II, dość generyczny). Zobaczymy po drodze kilka zaniedbanych, ale bardzo ładnych nawet dziś budynków - przeważnie mieszkalnych willi - z których zwłaszcza jeden jest godny uwagi.
To piękny neogotycki budynek z 1894 roku na rogu Skoczylasa i Rubczaka, od początku aż po dziś dzień zajmowany przez pocztę - z szachulcowym poddaszem, płaskorzeźbami i klimatyczną wieżą z dzwonkowym kształtem dachu, a może przede wszystkim sgrafittem na górze elewacji od strony ul. Skoczylasa. Przedstawia ono tzw. "Bonsoir, Messieurs", autentyczną scenę z życia Fryderyka II Wielkiego (pojawiającą się na wielu niemieckich obrazach), który po zwycięskiej dla Prusaków bitwie pod Lutynią postanowił zaskoczyć sztab armii austriackiej, stacjonujący na zamku w Leśnicy, wchodząc w środku narady austriackich generałów i witając ich tym właśnie francuskim zwrotem, a następnie aresztując.
Sześć lat po opublikowaniu tego artykułu przypadkiem znalazłem się w pobliżu poczty i z radością odkryłem, że została odremontowana, stając się jeszcze piękniejszym obiektem.
Dwa kroki dalej na południe możemy rzucić okiem na kościół Podwyższenia Krzyża Świętego z końca XIX wieku - niewyróżniający się może nadto na mapie wrocławskich kościołów, ale zadbany, zgrabny neogotycki gmach. Gdyby pokrywała go cegła, a nie trochę bezpłciowa żółć, mógłby się wręcz prezentować ślicznie. Chcąc zobaczyć wnętrze, trzeba wybrać się na jedną z zaledwie dwóch mszy w tygodniu.
Niedaleko stamtąd odnajdziemy jeszcze stację kolejową Wrocław-Leśnica, bardzo zadbaną i przyjemną, choć architektonicznie prawie żadną. Warto zwrócić na niej uwagę na rzeźbę świętej Katarzyny z fragmentem starego torowiska w tle.
To wszystko jednak tylko preludium do dania głównego tego osiedla: Zamku Leśnickiego. Zamku, którego w gruncie rzeczy nie ma, a na którego fundamentach stoi już od setek lat barokowy pałac, funkcjonujący pod tytułem zamku. Nie ma, lecz był - pierwszy prawdopodobnie już w 1132 roku. W czasach piastowskich gościła tam śmietanka średniowiecznej historii: Henryk Brodaty, Jadwiga Śląska, Henryk Pobożny, Karol IV, Maksymilian II czy Maciej II. Od XIV wieku zamek często zmieniał właścicieli, był przebudowywany i niszczony. Przebudowany na barokowy pałac został w XVIII wieku przez Zakon Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą - z tamtych czasów pochodzi to, co możemy w Leśnicy oglądać dzisiaj. II wojna światowa go oszczędziła, a w PRLu został zaadaptowany na dom kultury - i dziś również jest to siedziba Centrum Kultury Zamek.
Obecnie elewacja pałacu jest bardzo zadbana - czysty, świeży tynk, nowe okna, nowa dachówka. Charakterystycznym elementem architektonicznym są trzy walcowate wieżyczki zakończone stożkowymi hełmami, niewystającymi ponad wysokie poddasze. Fasada urzeka zaburzoną symetrią, która nie jest oczywista na pierwszy rzut oka - prawa wieża jest narożna, lewa zaś mocniej wbudowana w pałac, wystająca zeń tylko półokręgiem. I podobnie, gdy spojrzymy od strony parku - tym razem obie wieżyczki są takie same, ale odległości pomiędzy nimi a dużym wykuszem - inne. Mimo że to barok i mimo tych zaburzeń, jest tu wciąż niemało klasycystycznego zamiłowania do uporządkowania i powtarzalności.
Pod pałacem możemy podziwiać pozostałości po zamku: rozciągające się naokoło ceglane fundamenty, niegdyś zakopane. Odsłonięcie ich było dobrą decyzją - dzięki niemu patrzymy nie na zwyczajny pałac, ale na pałac na zamku, dostając przeszłość i teraźniejszość w komplecie. W połączeniu z klimatycznym mostkiem nad bezwodną oczywiście fosą i blankowanym murem daje to naprawdę ciekawy i niesztampowy obiekt architektoniczny, mimo że sam pałac nie jest może perłą wszystkich pereł Dolnego Śląska.
Wnętrza pałacu są niestety żadne - nie wchodzi się tam już po historię, lecz by zobaczyć aktualnie organizowaną przez Centrum Kultury wystawę. Niektóre z tych wystaw są nie byle jakie - zdarzyło się Leśnicy w ostatnich latach gościć choćby obrazy Witkacego czy fotografie i rysunki Beksińskiego, które miałem okazję zobaczyć osobiście. Mimo nieciekawych, trochę szkolnych wnętrz warto wejść na najwyższe, trzecie piętro i zobaczyć park z góry.
Wnętrza nieciekawe, ale nie można zaniedbać okolic pałacu. Przed bramą stoi XVIII-wieczna, postawiona przez Krzyżowców barokowa rzeźba św. Jana Nepomucena i Matki Boskiej (przypominającą mi mocno wiedeńską Kolumnę morową), która jest jednym z moich ulubionych pomników w całym Wrocławiu.
A jeszcze ważniejszy jest przyległy do pałacu Park Leśnicki, jeden z bardziej malowniczych wrocławskich parków, rozpoczynający się od uporządkowanych, oświetlonych terenów zakończonych pięknym jeziorkiem, w miarę przemieszczania się na północ coraz bardziej przypominający las. Szczególnie teren wokół jeziorka urzeka i zachęca do spędzenia nad nim trochę czasu.
Wielu od Zamku Leśnickiego przygodę z tym osiedlem zacznie i na nim skończy, a będzie to sporym błędem. Leśnica ma w zanadrzu jeszcze jeden wyjątkowy obiekt, w dodatku trzy minuty piechotą od zamku. To kościół św. Jadwigi, jedna z najładniejszych spośród "niszowych" świątyń w mieście.
Wzmianki o kościele w tym miejscu pochodzą już z 1248 roku. Najstarsze elementy obecnego kościoła pochodzą z XIV wieku, natomiast swój dzisiejszy kształt zyskiwał przede wszystkim w XVII i zwłaszcza XVIII wieku. Bardzo prawdopodobne, że za jego przebudowę również odpowiada Zakon Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą, tak samo jak za zamek. Byłby to być może jeszcze jeden skromny, kompaktowy, jednonawowy kościółek z parafialnym cmentarzem na mapie Wrocławia, gdyby nie jego najcenniejszy element: prostopadłościenna wieża z namiotowym dachem, do wysokości 10 metrów zbudowana z kamieni polnych i rudy darniowej, wyżej pokryta neogotyckimi maswerkami, dodatkowo przyozdobiona krętymi schodami od strony absydy. Robi wyjątkowe wrażenie, szczególnie po zmroku, gdy jest ładnie podświetlona.
Bardzo estetycznie prezentuje się też trójkątna fasada kościoła za bramą w zabytkowym murze, a klimatu dodaje grota maryjna zbudowana w 1954 roku. Wnętrze to czysty barok z dużą ilością złoceń i kolorowego marmuru - zobaczyć można je jedynie podczas mszy i nabożeństw. Nie nadąża za zewnętrznym pięknem kościoła, ale warto wpaść, również dla fresków na suficie, powstałych jeszcze za czasów niemieckich.
Dla nieco bardziej dociekliwych podróżników Leśnica oferuje jeszcze dwie atrakcje. Jedną jest wieża ciśnień przy ulicy Polkowickiej, w środku jednego z wielu leśnickich terenów leśnych, daleka wszak od estetycznej siły tych najładniejszych wrocławskich obiektów o tej funkcji.
Druga to Las Leśnicki - kompleks leśny położony blisko wschodniej granicy Wrocławia, przy którym nawet te dziksze obszary Parku Leśnickiego okażą się jednak całkiem uporządkowane. To jeden z bardziej generycznych i mniej pociągających lasów miejskich.
Leśnica to obowiązkowy punkt dla każdego wrocławianina, ale i turysta, który spędza tu więcej niż dwa-trzy dni, powinien się już zacząć zastanawiać nad tą daleką wyprawą. Już sam pałac-zamek to ewenement w granicach miasta (pałace jeszcze jakieś się znajdą, ale już zupełnie nie zamkowe), a że tuż obok stoi wyjątkowo ładny kościół, to naprawdę warto. Cała Leśnica emanuje zresztą raczej przyjazną, wyciszoną i outsiderską, ale jednocześnie nie zapyziałą (jak spora część granicznych osiedli Wrocławia) atmosferą. Jakbym już miał sobie wybrać we Wrocławiu do zamieszkania miejsce, z którego trudno się wydostać, to mogłoby to być ono. Zwłaszcza że to ono ratuje miasto przed po dolnośląsku nieakceptowalnym wstydem nieposiadania własnego zamku.





























































Komentarze
Prześlij komentarz