Lenotti: Di Carlo 2010
Po raz pierwszy wracam do jakiegoś regionu i nawet do konkretnej apelacji - padło na włoską apelację Valpolicello w regionie Werona. Ba, nawet rocznik będzie ten sam. Amarone della Valpolicella z winnicy Brigaldara było winem bardzo dobrym, ale na pewno nie w pełni satysfakcjonującym za swoją niemałą cenę.
Winnica Lenotti położona jest nad największym jeziorem Włoch, Lago di Garda, a jej historia sięga początków XX wieku. Di Carlo to jedno z najbardziej ekskluzywnych win, jakie się tam winifikuje - co roku wypuszcza się zaledwie sześć i pół tysiąca butelek tego trunku i tylko w dobrych latach. Grona są selekcjonowane, obchodzi się z nimi powoli i z uwagą, a leżakowanie trwa aż trzy lata. To robi duże nadzieje.
Jest pozornie ciemne, ale pod mocnym światłem wyzwala nieprawdopodobnie piękne rubinowe przebłyski. Bardzo intensywny zapach owocowy, łączący owocowość słodką, jeżynową, nawet zmierzającą w stronę anyżku z owocowością cięższą, bardziej matową, alkoholową. Jest też wyraźna nuta trawiasta. Jednocześnie występuje spora kwaśność, która nadaje rześkości. Aromat bardzo ładny, złożony, zbalansowany, aczkolwiek nie zachwycający. W smaku ekstremalnie "winne", w dalszym ciągu dominującą rolę odgrywają owoce, acz już dużo mniej słodkie. Robi się wręcz likierowo intensywne, napierają jednocześnie ciemne owoce, jakby ostre beczki dębowe i bardzo wysoka cierpkość, nawet niekoniecznie kwaśność, a w końcu nuta pieprzowa. Jego największą zaletą jest intensywność tych wszystkich ciekawych akcentów, aczkolwiek nie zaszkodziłaby większa subtelność; nie jest też przesadnie oryginalne.
No to póki co Valpolicella dwa razy na dwie próby pozostawiła we mnie uczucie niedosytu. Di Carlo było nawet trochę gorsze niż Amarone z Brigaldary. Huczne zapowiedzi, ale ostatecznie wino tylko dobre z plusem.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz