Lee Konitz: "Motion"
Łatwo chyba po pobieżnym odsłuchaniu zdyskredytować to nagranie jako "zwyczajny jazz" bez substancji, granie dla samego grania, jakiego pełno, tymczasem już uważniejsze zwrócenie uwagi na subtelności Motion objawia album w sumie bardzo specyficzny, będący połączeniem przeciwieństw. Z jednej strony jest bardzo przystępny, łagodny, cool, leciutki - w brzmieniu (saksofon Konitza nie jest chyba aż tak eteryczny jak Getza i Desmonda, ale blisko), w nastroju, w tym, jak łatwo przychodzi Konitzowi improwizacja. Z drugiej - jest technicznie wymyślny, intensywny i progresywny, post-bopowy. I dziwny. Bardziej niż zestaw pięciu jazzowych standardów przypomina nieustanny strumień świadomości Lee Konitza, ciągnący się z krótkimi przerwami na solówki Jonesa od początku do końca; granice między utworami są zatarte, tematy tak zdekonstruowane i szybko wchłaniane przez czystą improwizację, tak że większości nie sposób rozpoznać. Solówki Konitza same w sobie są dziwne, mało "melodyczne", jakby będące bardziej poszukiwaniem właściwego brzmienia saksofonu, ciągłym doskonaleniem go, a nie poszukiwaniem odpowiedniej melodii - oczywiście są melodycznie bardzo wymyślne, skomplikowane, trudne, ale można odnieść wrażenie, że solista wybiera konkretne tony kierując się bardziej ich brzmieniem na alcie niż jakąś szerszą koncepcją wertykalną. To wrażenie potęguje jeszcze wyrzucenie fortepianu, prowadzące do harmonicznej niestabilności muzyki - solówki nie są ściśle osadzone w strukturze akordowej i mogą odjeżdżać daleko, mogą skupić się na własnych, niejednoznacznych celach. Z pewnego punktu widzenia to album fascynujący, aczkolwiek jego jednostajność i atmosfera o masie zerowej trochę na dłuższą metę mogą nużyć, nawet jeśli pamięta się cały czas, by skupiać się na tym, co tu najważniejsze, czyli niuansach brzmienia. Najbardziej wyróżniłbym All of Me, ale sam nie wiem, czy Konitz faktycznie gra tu jakoś lepiej niż na pozostałych kawałkach, czy to po prostu zasługa wyjątkowo aktywnego Elvina Jonesa.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz