Lambrate: Ghisa

Peated Dry Stout / 5% / 12,5 blg / recenzja z 08.02.2015

W końcu ruszam z piwami, które przywiozłem z Włoch, a konkretniej z Mediolanu i Bergamo. Trochę jestem zły na siebie, że tyle z nimi czekałem, ale ciągle było coś pilniejszego, a podejrzewam, że Włosi wiedzą, co robią, ustalając tak odległe daty przydatności do spożycia. Na początek jedno, potem przerwa na parę pilniejszych piw, a następnie zrecenzuję pod rząd wszystkie pozostałe osiem. Zaczynam od mediolańskiego Birrificio Lambrate, malutkiego, ale bardzo popularnego brewpubu, który rozwalił mnie dwoma swoimi piwami, genialnymi niemal APA i stoutem wędzonym. To drugie piwo przywiozłem ze sobą w butelce i od niego zaczynam.

Opakowanie
Duża butelka z dużą, wyrazistą etykietą. Lambrate w swoich grafikach nawiązuje chyba zawsze do jakichś symboli Mediolanu, tutaj mamy charakterystyczny motocykl policyjny wraz z policjantem. Ghisa to po włosku żeliwo - zapewne nawiązanie do stylu, piwo jest na słodzie wędzonym torfem, z tego co wyczułem na miejscu. Etykiety nie są jakieś piękne, ale takie bardzo konkretne, wyraziste, no i ładne. Firmowy kapsel.
8,5/10

Barwa
Czarne, z minimalnymi przebłyskami ciemnobrązowymi po brzegach. 
5/5

Piana
Wspaniale obfita, trwałość być może nie doskonała, ale bardzo dobra.
4,5/5

Zapach
Na początek zostajemy obsypani pięknym, wyrazistym, zupełnie nie agresywnym torfem, by z czasem a to coraz bardziej przenosić się w stronę kawy i czekolady, a nawet ciasta, a to z powrotem w stronę wędzonki - na początku rewelacyjny, na chwilę coś się trochę popsuło, stracił na intensywności, a i kompozycja stała się czymś lekko jakby przysłonięta, ale zaraz wróciło do znakomitej dyspozycji z początku i tak już zostało, dalej lawirując między czekoladą a torfem. 
9/10

Smak
W smaku już nic mu nie przeszkadza, jest dość mocno czekoladowe z subtelną nutą torfu, komponuje się to ze sobą wspaniale, a równie świetny jest intensywny finisz, gdzie gorzka czekolada bierze górę nad wędzonką, za to dołącza do niej trochę nut ziołowo-chmielowych i przyjemna goryczka... chociaż nie, zaraz, w innej fazie spożycia na finiszu dominuje już wędzonka - cudowny stout, niezwykle pijalny, a ta zmienność jest po prostu fascynująca. 
9,5/10

Tekstura
Jedynym mankamentem jest znaczne przegazowanie na początku, z czasem na szczęście znacznie spada.
2,5/5

Mniej więcej tak znakomite, jak je zapamiętałem, co znaczy, że upływ czasu nie zrobił na nim wrażenia. Rewelacyjny przykład wykorzystania słodu wędzonego torfem w piwie. Zapamiętam je też ze względu na tę zmienność, nigdy nie było wiadomo, jak będzie smakował następny łyk, raz przeważał torf, raz czekolada, raz chmiel. Nie jest to jeszcze stout mojego życia, ale gdyby miał ogarnięte wysycenie, to byłby jednym z trzech najlepszych nieimperialnych stoutów, jakie piłem.


8.5/10

Komentarze