La Font des Grières: Gigondas 2014
Kontynuuję penetrację Francji, zdecydowanie najczęściej pojawiającej się na moim blogu. Tym razem zawędrowałem do Gigondas, regionu winiarskiego w południowej dolinie Rodanu (już tu byłem, ale w Châteauneuf-du-Pape). W tej apelacji wytwarza się niemal wyłącznie wina czerwone, a jedynie ok. 2% to wina... różowe. Biel nie ma tu racji bytu. O tym konkretnym winie z tej apelacji, które udało mi się kupić, nie mogę znaleźć żadnej konkretniejszej informacji, więc przechodzę do degustacji. Pierwszy raz otwieram wino z rocznika, w którym zacząłem prowadzić tego bloga.
Barwa jest naprawdę przepiękna: od głębokiej ciemnej czerwieni rozchodzi się w tony jaśniejsze, niemal różowawe. Dumny, masywny aromat, bogaty w taniny, drewno i owoce, z wyraźną nutą drożdżową, która w połączeniu z intensywnie kwaskową owocowością przywodzi na myśl ciasto drożdżowe z rabarbarem. Wyraźne są też nuty pieprzne, cierpkość czuć już tutaj, z owoców pojawiają się też słodkie maliny i wiśnie. W smaku kwaśność i cierpkość wcale nie okazują się bardzo wysokie, ale jest to wino niemalże pikantne. Również dość mocno alkoholowe. W dalszym ciągu przewijają się owoce, ale nie do końca potrafią pokryć, zbalansować ciężar. Łyk tego wina przywodzi na myśl wizję starej, zakurzonej winnicy, w której powietrzu fruwają drożdże, bakterie i inne robactwo. Niby fajnie, ale trochę nieuporządkowanie. Ale fajnie.
Przyjemne wino, jakkolwiek zupełnie niesatysfakcjonujące jak na Francję. Nie zapamiętam go za dobrze, choć było dość oryginalne ze swoją drożdżowością.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz