Koreb: Miodowe

Honey Beer / 7,2% / recenzja z 21.04.2013

Młody, bo według rocznika dopiero ośmioletni browar Koreb leży niemal w samym środku Polski. Łask, podłódzkie miasto powiatowe zyskał swój browar dzięki rodzinie Kaczorowskich, która w 2005 roku przekształciła weń rozlewnię piwa Piwomar. Mimo położenia na mapie browar - delikatnie mówiąc - nie trafia raczej w sam środek serca birofilów, choć podobno z czasem jest coraz lepiej. Przede mną piwo miodowe.

Opakowanie
Opakowanie sprawia pewną przykrość. Etykieta jest bowiem naprawdę niezła (zwłaszcza jak na warunki pomniejszych browarów), oryginalna i bogata, nawet jeśli odrobinę kiczowata, ale wszystko to zburzone. Niestety naklejona jest bowiem koszmarnie, ale to koszmarnie nierówno względem swoich elementów nawzajem (krawatka odbiega od frontowej, frontowa tuż przy kontrze - po oględzinach w sklepie widać, że to nie wyjątek od reguły). W dodatku butelka jest po prostu brudna. Pogarsza sprawę goły kapsel. 
5/10

Barwa
O jasnozłotego do złotego, w miarę ładny, ale niezbyt wyrazisty; lekko mętne.
3/5

Piana
Dość grubopęcherzykowa i nieco dziurawa, ale utrzymuje kożuch.
3/5

Zapach
Na wpół miodowy, na wpół owocowy, a mimo to niezbyt przyjemny (jest w nim jakieś zanieczyszczenie).
3,5/10

Smak
Najpierw atakuje - niestety - duża kwaśność, w międzyczasie gdzieś w głębi pojawia się miodowa słodycz (razem z jakimś nieciekawym, jakby metalicznym posmakiem), ale zaraz tłumi ją gorzkość wraz z lekkimi nutami alkoholu; kiepski, chociaż... zaskakująco złożony. 
3/10


Tekstura
Wysycenie jest wysokie, trochę za bardzo, ale płyn daje dość dobre odczucie w ustach.
4/5

Kiepskie pierwsze wrażenie zrobił na mnie browar Koreb, po kolejny ich produkt będę sięgał podejrzliwie. Poza etykietą i tak popsutą niechlujstwem oraz dobrą teksturą brak mu jakichkolwiek zasadniczych zalet, choć może wielkiego dramatu też nie ma. Nie warto w każdym razie, są lepsze piwa miodowe.


3.0/10

Komentarze