Ken Loach: "Kes"
Rozkręca się długo i opornie w oparach trochę banalnych scenek obyczajowych, które z konsekwentnym naturalizmem oddają niewesołą rzeczywistość dawnej Anglii i jej młodzieży, aczkolwiek sucho, bez większego artystycznego polotu, po prostu niezbyt zajmująco. W końcu okazuje się być obrazem o sporej głębi, w miarę subtelnym komentarzem na temat dorastania, indywidualizmu, wyobcowania i systemu edukacji i prawie, prawie udaje mu się wzbudzić emocje. Film z ambicjami, godny uwagi, ale przydłużony i dość skrępowany, umiarkowanie ciekawy pod względem formy, co stanowi pewne zaskoczenie w przypadku kina nowofalowego, jakkolwiek jest to udany obraz.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz