Josef von Sternberg: "Ostatni rozkaz"
Zgrabny dramat o szkatułkowej kompozycji. Sama część wewnętrzna, o rewolucji bolszewickiej, jest całkiem udana, choć może odrobinę dziś ociężała i przydługa - ładny, bezpretensjonalny melodramat i świetne panowanie nad tłumem, które dało dość mocarnie dramatyczną sekwencję scen psychicznego starcia między głównym bohaterem a rewolucjonistami. Jakby się zastanowić, to wbrew pozorom całkiem trzeźwe spojrzenie na rewolucję - strzelam w ciemno, że po obu stronach konfliktu przeważała swołocz i po obu trafiały się nieliczne jednostki szlachetne. Jeszcze lepsze wszak jest to autotematyczne (wręcz dumnie autotematyczne pod koniec; takie właściwie stwierdzenie, że magia kina potrafi na chwilę uczynić fikcję rzeczywistością) i posępnie ironiczne zamknięcie retrospekcji we współczesnym Hollywood. Głównym walorem filmu jest wszak nie pokryty mimo wszystko solidną patyną dramat, a świetne kadry, zamykające w sobie poszczególne postacie z wyrazistymi gestami i twarzami. Jedno zdjęcie potrafi błyskotliwie wyrazić dumę, miłość, upokorzenie, życiowy tragizm, traumę, złamanie i parę innych uczuć, postaw, dramatów.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz