Josef von Sternberg: "Błękitny anioł"
Gorzki, gorzki dramat. Każda sztuka, kino również, w miarę starzenia się coraz mniej stroni od negatywnych emocji i przedstawiania depresyjnej wizji świata. Tymczasem w 2017 roku wciąż niewiele filmów może się posępnością równać z obrazem von Sternberga, który ukazał się publiczności na progu lat 30. zeszłego wieku. Nie chodzi tylko o porażającą tragedię upadku głównego bohatera, przykładne studium stoczenia się na dno z wysokiej pozycji społecznej. W "Błękitnym aniele" wszystko niemal od początku do końca zdaje się mówić o parszywości świata, życia i ludzi. Zaczyna się już od służącej głównego bohatera, która bez skrupułów wrzuca zdechłego przed chwilą ptaka do pieca, a potem otrzymujemy istną plejadę negatywnych postaci - sam profesor, zgorzkniały i sadystycznie surowy wobec swoich uczniów; bezwzględni, okrutni uczniowie; Lola Lola, świadomie sprowadzająca człowieka na dno, zdradzająca go i pozbawiona wyrzutów sumienia; krwiożerczo żądni zysku przedsiębiorcy. W połączeniu z sugestywnymi, obskurnymi, dekadenckimi lokacjami daje to intensywny klimat zmierzającej ku najgorszemu Republiki Weimarskiej. Znakomite role Dietrich i Janningsa oraz momenty wielkiego kina - słodko-gorzkie piosenki Loli, profesor w opuszczonej sali szkolnej (pierwszy i drugi raz), obłąkańcze "pianie" głównego bohatera na scenie, które miast śmieszyć - przeraża, czy tułaczki profesora po mrocznych uliczkach, przypominających te z "Gabinetu doktora Caligari".
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz