John Hughes: "Klub winowajców"

1985


Skończyło się na ambicjach. Jeśli ten film miał za zadanie ukazać tzw. młodzież w korzystnym świetle i pozwolić ją zrozumieć, to zdecydowanie się nie udało. Płytki jak kałuża, całkowicie fikcyjny emocjonalnie film ze skostniałymi, banalnymi dialogami, które nie przypominają ani rozmów nastolatków, ani dorosłych; ponadto z kiepskim humorem. Obiecuje łamanie stereotypów i w swoim mniemaniu to robi, a tak naprawdę prezentuje sześć dramatycznie jednowymiarowych bohaterów o zupełnie stereotypowych portretach psychologicznych (przy okazji dość odpychających). Jest w pewnym sensie sympatyczny, nie jest żenujący i nie pozwala się zanudzić na śmierć - i tyle. Niepoważny reprezentant Coming-of-Age.


3.5/10

Komentarze