John Ford: "Grona gniewu"
Nie czytałem powieści Steinbecka i nie wiem, na ile Ford oddał jego dzieło, ale wiem, że na "Gronach gniewu" nakręcił bardzo dobry film. To w ogóle bardzo ładna symbioza kina i literatury - powieść zapewnia subtelny, brutalny, przepełniony wymową etyczną scenariusz, którego tak wczesnemu kinu na ogół brakuje, natomiast kamera pozwala na stworzenie silnego klimatu. John Ford wykazał się tutaj zwłaszcza mistrzostwem doboru scenerii - urzeka zwłaszcza na początku opuszczonymi, osnutymi mrokiem i mgłą, posępnymi przestrzeniami Oklahomy, ale i w miarę tułaczki wynajduje wiele sugestywnych lokacji. Oddaje je za pomocą bardzo nastrojowych mrocznych zdjęć (bardzo nokturnalny film), pełnych ostrego jak na klasyczne kino amerykańskie światłocienia i ładnie skomponowanych. Nienaganny jest też dobór aktorów na czele z jeszcze jedną moralistyczną rolą Henry'ego Fondy.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz