Johann Sebastian Bach: Musikalisches Opfer

1747 / BWV 1079 / wykonanie: Le Concert des Nations, Jordi Savall, 2001

Ten znamienity cykl nieco odstaje moim i nie tylko moim zdaniem od tych największych cykli Bacha, jak Kunst der Fuge, Wariacje Goldbergowskie czy Wohltemperierte Klavier. Wydaje mi się, że nie ma tu tak wiele aż tak ciekawego i śmiałego materiału - kilka pozycji to utwory w miarę powściągnięte, nie wybiegające zbyt daleko w przetworzeniach tematu i nie będące formami skrajnie wyszukanymi. To mi się wydaje, a pewien jestem z kolei, że brakuje tu na ogół emocjonalnej i atmosferycznej transcendencji, jaką choćby Kunst der Fuge niejednokrotnie osiąga. Mimo tej podrzędności i tak nie wypada nie znać Muzycznej Ofiary. Po pierwsze to mimo wszystko jeszcze jeden popis kunsztu Bacha - kunsztu melodycznego, harmonicznego, kontrapunktowego, nade wszystko kunsztu tworzenia rozwalających umysł form imitacyjnych i kunsztu budowania niedopowiedzianej, głęboko zamyślonej, owianej tajemnicą atmosfery - nawet jeśli tutaj w mniej uderzającej, mniej zobowiązującej, nieco salonowej wersji. Po drugie Musikalisches Opfer ma też pewną przewagę nad wspomnianymi utworami, a mianowicie zróżnicowanie materiału pod względem instrumentarium i form. Z jednej strony - a to samotny flet, a to samotny klawesyn, a to klawesyn, flet i skrzypce, a to już cały ansambl smyczkowy wsparty klawesynem, a to niewsparty. Z drugiej strony bardzo rozmaite oblicza imitacji - kanon, fuga, ricercar i jeszcze różne ich odmiany. Wszystko zaczyna się od klimatycznego, dość tajemniczego, wieczorowego tematu, a kończy na wyjątkowo barwnym, zmiennym świecie, w którym rozkosznie się zanurzyć i starać go zrozumieć, zachwycać co rusz to innymi technikami imitacji i kontrapunktu, oddawać a to introwertycznej, zamglonej atmosferze, a to gorącym, ekspansywnym emocjom.

Jest tu trochę materiału, który nie wyróżnia się specjalnie w dorobku Bacha, ale są fragmenty, z których prześwieca jego geniusz. Weźmy choćby Ricercar a 3 - rozpustną klawesynową orgię, która obtacza prosty temat gąszczem wyszukanych, często wręcz dziwnych harmonii; eksperymentuje na rytmie, gęsto synkopuje; tworzy nieco ekscentryczny, ale bardzo intensywny i wciągający gąszcz głosów. Jednym z najintensywniejszych momentów jest Canon 2 a 2, jeden z najpiękniejszych kanonów jakie słyszałem, o onieśmielającej, głęboko emocjonalnej melodii i dramatycznej strukturze harmonicznej, silnie zaznaczonej przez klawesyn. Gorąca, żywiołowa, ekstrawertycznie emocjonalna sonata to pole fascynujących bitew pomiędzy skrzypcami a fletem przy gęstym akompaniamencie basu i klawesynu. Pierwsze allegro to szczyty intensywności melodycznej i emocjonalnej zarazem.


8.0/10

Komentarze