Joe Venuti & Eddie Lang: "The Best of Joe Venuti & Eddie Lang - Stringin' the Blues"

2001 (kompilacja utworów z lat 20. i 30.)

Kameralność tych nagrań jest na pewnej płaszczyźnie odetchnieniem od napompowanej, tanecznej swingowej mielizny tamtych lat. Już samo łagodne i niesztampowe brzmienie połączenia skrzypiec i gitary wiele daje, a że na tych instrumentach grają całkiem zręczni muzycy, to bywa przyjemnie. Generalnie jednak niewiele wciąż ta muzyka oferuje - to bardzo grzeczne, schematyczne pół-jazzowe, a pół-popowe przygrywki, w których nawet przez parę sekund nie dzieje się nigdy nic interesującego; nierzadko też zanadto trącą myszką, jak to często bywa z przedwojennym popem. Są natomiast momenty jeśli nie ciekawe, to przynajmniej bardzo przyjemne - głównie wtedy, kiedy Joe Venuti trochę przyspiesza i zdobywa się na bardziej skomplikowane improwizacje i jednocześnie wtedy, gdy poza nim i Eddiem Langiem w zespole jest jeszcze ktoś na jakimś dęciaku i kontrapunktuje Venutiego. Jeśli to się nie dzieje, to zostaje jeszcze przyjemna, kameralna atmosfera bardzo starych czasów, tylko w paru kawałkach przytłoczona nadmierną prostotą i przystępnością. Jako całkiem nastrojowa muzyka tła ma ta kompilacja jakiś sens. Ciężko jednak ją wysłuchać w całości w skupieniu - jest zbyt prosto, zbyt nieszkodliwie, zbyt gładko i nade wszystko zbyt powtarzalnie. Niestety nie przejdzie ten duet do mojego panteonu jazzowego - główną jego zasługę upatruję w zainspirowaniu dużo ciekawszego duetu Reinhardt-Grappelli.


5.5/10

Komentarze