Jim Beam Original

bourbon / USA / 40%

Gościła już na blogu najsłynniejsza szkocka, najsłynniejsza irlandzka, najsłynniejsza whiskey w ogóle - czas domknąć kwartet najsłynniejszym bourbonem. Germanolubnych ucieszy zapewne ciekawostka, że pan Beam, który pod koniec XVIII wieku zaczął destylować swój bourbon i którego firma wpłynęła doniośle na losy tego trunku, był niemieckim imigrantem, a początkowo nosił nazwisko słynnego austriackiego dyrygenta - to Böhm stał się Beamem. Nie od niego jednak wzięło się imię w nazwie spółki - Jim był jego potomkiem, zdaje się, że prawnukiem, który wzniósł firmę na wyżyny. Jim Beam był potężną marką już w połowie zeszłego wieku, a dziś to najbardziej popularny bourbon świata i producent mnóstwa różnych trunków. Co ciekawe, niecałe dwa lata temu spółkę połknął japoński megakoncern alkoholowy, Suntory, którego dwa japońskie single malty miałem już sporą przyjemność tu degustować. Co również ciekawe, wciąż wokół tego producenta kręcą się potomkowie założyciela, obecnie siódme pokolenie (choć nazwisko już wygasło). Przygodę z Jimem Beamem rozpoczynam oczywiście od jego podstawowej wersji.

Głęboki, bardzo ładny bursztyn. Zapach niemal stereotypowo bourbonowy - przyjemna, zaokrąglona, kukurydziana słodycz ze szczyptą kandyzowanych wiśni i ananasów miesza się tu z dębem bardzo świeżym i porządnie opalonym - niezbyt skomplikowany aromat i ciut za mocno alkoholowy, ale bardzo przyjemny. W ustach bardzo dębowo i dalej bardzo słodko, łagodnie - prosto, ale fajnie, taki czysty, przypalony dąb. Finisz zdaje się najpiękniejszy ze wszystkich etapów, kumuluje i intensyfikuje wszystko dotychczasowe, dodając od siebie jeszcze pomarańcze; jedyną jego wadą jest to, że jest trochę krótki, szybko urywa się w postaci neutralnych nut ziołowo-trawiastych.

Podobnie jak czarny Johnnie Walker i podstawowa wersja Jamesona, Jim Beam Original spisał się bardzo godnie, może nawet najgodniej z nich wszystkich. Daleko, daleko z tyłu zostaje jedynie beznadziejny Jack Daniel's. Przy swojej cenie i dostępności Jim Beam to bardzo, ale to bardzo dobry produkt i warto sobie to zapamiętać, jakby się kiedyś znalazło w potrzebie w miejscu, gdzie można dostać jedynie te najbardziej podstawowe alkohole. Inna sprawa, że nie bardzo jest się nad czym zachwycać.


7.0/10

Komentarze