James L. Brooks: "Lepiej być nie może"
Nie sądziłem, że można nakręcić tak fatalny film, mając do dyspozycji Jacka Nicholsona w niezłej formie jako odtwórcę roli głównej. Wyśmienicie sztuczny obraz z nierzeczywistymi charakterami, emocjami i relacjami o wiarygodności harlekinów. Romantyzm z plastiku. Płytki, banalny, antyartystyczny, bardzo rzadko zabawny. I co najgorsze długimi fragmentami nudny. O ile wątek romantyczny jest jeszcze w miarę wciągający (i dzięki temu, mimo emocjonalnej płycizny i nieprawdopodobieństwa, da się to oglądać), o tyle postać malarza i wszystkie sceny, w których występuje, nadają się absolutnie do śmietnika (zwłaszcza po dołożeniu wyblakłej gry Grega Kinneara). Gdyby go wyciąć, dzięki znacznemu skróceniu być może zamiast katastrofy małych rozmiarów mielibyśmy coś przeciętnego, ale niestety. Nicholson i sympatyczna Helen Hunt oraz momentami wciągająca fabuła wyciągają ten chłam z prawdziwej otchłani.
3.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz