Jack Chambers: "The Hart of London"

Znalezione obrazy dla zapytania the hart of london1970

Szczególnie imponująca jest pierwsza i najdłuższa "część", w której Chambers właściwie wynalazł nowy i przepysznie autonomiczny język filmu. Posługując się montażem, ruchem i chromatyką stworzył absolutnie hipnotyczną sekwencję ruchomych zdjęć - dzieło zupełnie osobne, nieporównywalne z niczym, co widziałem. Nigdy nie doświadczyłem niczego, co leżałoby bliżej czystej sztuki filmowej. Chambers, inaczej niż praktycznie wszyscy "tradycyjni" filmowcy, omija literaturę i teatr, omija muzykę i niemalże omija nawet malarstwo (przy czym prawie nic nie wiąże tej części filmu z malarstwem poza zmysłem wzroku) - tworzy film bezpośrednio z surowca niedostępnego dla innych sztuk, za jego pomocą przerabia rzeczywistość wizualną na nadrzeczywistość. I nie jest to zwycięstwo czysto estetyczne. Nakładające się na siebie taśmy, niewyraźne kształty wyłaniające się z szarości, metafizyczne operacje na negatywach i pozytywach - wszystko to wygląda, jakby Chambers próbował przejrzeć ontyczną strukturę bytu i jakby trochę mu się udawało, co pociąga za sobą nieprzeciętną, spirytualną atmosferę.

To, co się dzieje później, jest zdecydowanie mniej zajmujące, ale być może niezbędne do wyrażenia treści filmu, bo poza estetyką i spirytualizmem mamy i treść dotyczącą napięcia między człowiekiem a naturą (temat o sporym potencjale artystycznym), zdrady natury przez człowieka; treść oczywiście mało jednoznaczną, wygłoszoną nie przez filozofa, a przez artystę - metaforycznie, niejasno, intuicyjnie, mało konkretnie. Szokujące obrazy, jak i sceny rodzajowe w drugiej połowie filmu są średnio ciekawe, ale być może bez nich niesamowite zakończenie nie miałoby tej siły mistycznej i emocjonalnej. Cieszę się, że udało mi się wpaść na ten niszowy, a w gruncie rzeczy jeden z najwspanialszych w historii film i mam nadzieję, że sam kogoś na niego naprowadzę.


8.5/10

Komentarze