Howard Hawks: "Wielki sen"

1946

Archetypiczne noir. Świetna, wymagająca intryga, którą bardzo łatwo zgubić, jeśli nie ogląda się uważnie, to naczelny atut filmu, a wszystko inne stwarza jej bardzo dobre pole do rozkwitu. Przede wszystkim Humphrey Bogart, który swoją nie tylko efektowną, ale i perfekcyjnie zespoloną z postacią grą zasługuje co najmniej na miano młodszego brata Jacka Nicholsona. Niezwykle przekonujący i świetnie napisany (odrobinę przerysowany, ale można machnąć ręką) - dialogi zresztą, a raczej niekończące się gierki słowne, są kolejną dużą zaletą. Poza tym aktorstwo jest doprawdy nienagannie oszlifowane również w przypadku pozostałych aktorów, nawet istna plejada dziewcząt, które spotyka na swojej drodze detektyw, działa należycie od początku do końca, od psychologicznego romansu z Vivian po zapalającą papierosa kelnerkę. Klimat nie jest gęsty ani mroczny, ale wystarczająco czarny, wzbiera zwłaszcza w sekwencji scen deszczowo-nocnych. Jeśli coś mogłoby zrobić lepszą robotę, to muzyka. Poza tym choć wszystko stoi na wysokim lub bardzo wysokim poziomie, to jednak nic nie jest jakieś olśniewające, rzucające na kolana, ale to bardzo zajmujące dwie godziny z dużą klasą.


7.5/10

Komentarze