Hopkins: Vendetta Marynka Pils
Z Hopkinsem zetknąłem się póki co tylko raz na blogu i było to spotkanie bardzo przyjemne, ale jakoś nie doszło do drugiego, mimo że obiecałem. Kontraktowiec przypomniał mi się na BGM świetnym porterem bałtyckim z Kukułkami, więc dam mu kolejne szanse - raz że porter, a dwa że coś lżejszego, pilzner wyłącznie na polskich chmielach, będący częścią eksperymentu browaru (uwarzyli drugie identyczne piwo, tylko że na innych chmielach). Przyznam, że jakichś wielkich oczekiwań to nie mam, zważywszy na przeciętny poziom polskich pilsów, ale zobaczmy.
Opakowanie
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale te maski kojarzą mi się obecnie już tylko z internetowymi bojownikami, a więc dość żenująco. Plus za to za dokładny skład.
5,5/10
Barwa
Ładne złoto, nieładnie zmętnione.
3/5
Piana
Bliska ideału.
4,5/5
Zapach
Szału nie ma, ale i źle nie jest. Trochę ziołowego chmielu, więcej słodu o lekko biszkoptowym profilu. Byłoby nawet bardzo fajnie, gdyby nie lekkie masło. Ostatecznie jest solidnie.
6/10
Smak
Fajny pils bez uniesień. Nie pałęta się tu nic niepożądanego, proporcje słodyczy do goryczki są bardzo rozsądne, jest miejsce i na ziołowy chmiel, i fajnie zaokrągloną słodowość, przy czym żadne nie jest może najwyższej klasy i najwyższej świeżości. Mimo to przyjemne piwo, rześkie, ale wyraziste.
7/10
Tekstura
Nieznacznie za mało gazu.
4,5/5
Niezłe piwo i to nie tylko do picia, trochę i do kontemplacji, co jak na kraftowe pilsy jest wynikiem naprawdę dobrym. Tyle że to kosztowało 7,70 zł, co właściwie podważa sens istnienia tego piwa na rynku - na rynku, na którym tam, gdzie krafty, tam i Kormoran, który pilznerowate jasne lagery przyrządza dużo lepiej i taniej.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz