Highland Park 12 Year Old

szkocka whisky single malt / 12 lat / Szkocja / Orkady / 40%

Highland Park to najbardziej wysunięta na północ destylarnia szkockiej whisky. Mieści się na surowych, bezdrzewnych, ale i pięknych Orkadach - już to nadaje jej pewnej tajemniczości, dystansu do całego świata, pewnej odrębności, indywidualności. Niedługo to się zmieni - powstaje już destylarnia Blackwood na Szetlandach, przy których wymienione przymioty Orkadów wydają się dość śmiesznie błahe (polecam porównać na mapie, Orkady są niemal przytulone do wyspy Wielkiej Brytanii, Szetlandy tymczasem leżą, można tak powiedzieć, mniej więcej w połowie drogi ze Szkocji do Norwegii, są kresem szkockich ziem). No, ale póki co tytuł dzierży Highland Park.

Ta ciesząca się wielką estymą wśród koneserów destylarnia powstała oficjalnie w 1825 roku, choć na butelkach prezentowana jest wcześniejsza, nieoficjalna data rozpoczęcia działalności na tych terenach, rok 1798. Szybko zaczęła odnosić sukcesy, zachwycając nawet głowy państw. W 1888 roku wykupił ją syn właściciela The Glenlivet, James Grant, i od tamtej pory ciągle z Grantsami jest związana, obecnie William Grant & Sons posiada, zdaje się, 50% udziałów. Da się kupić przeróżne wersje i nawet nie będę próbował ich wymieniać. Zaczynam od podstawowej dwunastki.

Ładna, klarowna, gdzieś między ciemnym złotem i jasnym bursztynem. W aromacie początkowo na pierwszym planie ścisły splot potężnego dębu i słonawego (a la woda morska) dymu, do tego szczypta zdecydowanie kwiatowej i waniliowej słodyczy, zdobywającej sobie coraz więcej i więcej pola z czasem, aż w końcu wręcz wypierającej dym - może nie jakoś kosmicznie złożony, ale zachwycająco przyjemny zapach. W ustach jeszcze bardziej dymnie i jeszcze bardziej słono, tajemniczo, rozgrzewająco jeszcze przed przełknięciem. Na finiszu dym kontynuuje swoje dzieło, ale tu już łączy się stopniowo coraz bardziej ze słodyczą, trochę inną niż w zapachu, bardziej owocowo-karmelową; świetnie zbalansowana, ciepła i wielka, wybitnie przyjemna.

Z siedmiu dotychczasowo degustowanych podstawek szkockiej ta była zdecydowanie najlepsza, przebijając nawet The Glenlivet (ba, nawet 15-letnią The Glenlivet). Ze wszystkich osiemnastu trunków w ogóle plasuje się z kolei na miejscu trzecim, poddając się jedynie 16-letniej The Glenlivet Nadurra i klasycznej 18-letniej The Glenlivet. Wybitny wynik jak na 12-letnią whisky i spodziewam się cudownych rzeczy w starszych wersjach. Niesamowity balans na finiszu. Piękność.


8.5/10

Komentarze