Herman Hesse: "Siddhartha"
Ciekawa, uniwersalna opowieść o poszukiwaniu prawdy, mądrości i spełnienia, zupełnie kompatybilna z emocjonalnością współczesnego westernera, a może nawet z nią kompatybilna najmocniej, przekazana zaś za pomocą ze wszech miar udanej stylizacji na starożytną hinduską przypowieść. Ta literacka stylizacja może nawet być najbardziej imponującym walorem dzieła Hessego - gdyby nie ewidentnie zbyt skomplikowana emocjonalnie jak na starożytne pismo, egzystencjalna treść, można by uwierzyć, że to bardzo stara książka. Jeśli chodzi o sedno treściowe, to raczej nie zafascynuje ono kogoś, kto zgłębił trochę pełnoprawnej filozofii albo posiada silnie refleksyjne spojrzenie na swoje życia i na świat - chyba każdy człowiek o w miarę głębokiej duchowości sam zmierza się z podobnymi problemami co tytułowy bohater. Mimo to jest jednak pobudzająca intelektualnie, pozwala odkurzyć sobie pewne kwestie, przemyśleć jeszcze raz, może zaktualizować, a może i jednak zaczerpnąć jakiegoś oryginalnego tropu. Tak czy inaczej za podróżą Siddharthy podąża się przyjemnie - język jest z oczywistych względów manieryczny, ale jako taki na wysokim poziomie, w warstwie treściowej brak tu pretensjonalności, brak skrajnych banałów, jest za to sporo prostszej lub mniej prostej mądrości. Lektura nie była dla mnie przeżyciem duchowym (chociaż bardzo próbowała być), tym niemniej ciepło polecam.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz