Henri Dutilleux: "Ainsi la nuit"
Świetny kwartet. Można powiedzieć, że Dutilleux nic nie odkrył, ale to nieprawda - dla mnie odkrył... na nowo liryczną atonalność Drugiej szkoły wiedeńskiej, odkurzył ją i na jej bazie skomponował dzieło dalekie od przełomowości, ale i dalekie od nieświeżości. Abstrahując od daty powstania, po prostu piękne i bardzo przyjemne. Tytuł nieprzypadkowy. Muzyka bardzo nokturnalna, delikatna, potrzebująca wokół siebie całkowitej ciszy, bo ciszy zawiera w sobie dużo. Większość fragmentów tego kwartetu to starcia subtelności - delikatnych skrobań, wszędobylskiego pizzicato, wrażliwych operacji na najwyższych dźwiękach. Całość jest w miarę spokojna i zdecydowanie pogodna, to znaczy pozbawiona negatywnych emocji, ale też pełna tajemnicy i napięcia, które nigdy nie zostaje w pełni rozładowane. Panujący tu na ogół spokój pozwala też robić większe wrażenie kawałkom intensywniejszym. A w tej tajemniczej atonalnej masie tkwi bardzo intensywny liryzm, uwalniany nie tylko poprzez nieco mocniej tradycyjne emocjonalnie, dłuższe partie legato, ale i czający się w dość ciepłych, mimo że intelektualnie wymagających fragmentach poszarpanych, melodycznie swobodnych. Atmosfera przede wszystkim. Godny i jeden z najważniejszych członków klubu francuskich kwartetów smyczkowych. Debussy'ego na tym polu moim zdaniem przebija, choć Ravelowi już nie dorównuje.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz