Hendrych: H11
Drugie podejście do Rodzinnego Browaru Hendrych z czeskiego Vrchlabi. Polotmavé było dobre, choć trochę bym w nim pozmieniał. Jeśli H11, klasyczny czeski pilzner-jedenastka, będzie na tym samym poziomie, to ok, ale liczę na więcej. Warto odnotować, że czeskiego pilznera nie recenzowałem już od dwóch i pół roku, przyznam że tęsknię.
Opakowanie
Identyczne jak na H13, tylko kolor inny.
6,5/10
Barwa
Ładne jasne złoto, niezbyt ładne zmętnienie.
1,5/5
Piana
Nienaganna.
5/5
Zapach
Świeża, lekka słodowość, spora garść ziołowego, czeskiego chmielu i szczypta diacetylu w całkowicie akceptowalnym, stylowym wydaniu. Nic wielkiego, ale bardzo przyjemny, swojski aromat dobrego jasnego lagera.
7,5/10
Smak
Słodka, chlebowo-zbożowa baza słodowa i naprawdę sporo chmielu w wydaniu ziołowo-kwiatowym. Bardzo wysoka, tym bardziej że średnio kontrowana goryczka, która czyni to niepozorne, lekkie piwo bardzo intensywnym. Na finiszu rozpościera się naprawdę świetna chmielowość. Bardzo dobre, perełka.
8/10
Tekstura
Trochę za wiele gazu.
3,5/5
Pyszny pilzner w typowo czeskim wydaniu. Tak teraz patrzę, że przez cały 2016 rok nie zrecenzowałem ani jednego satysfakcjonującego tradycyjnego jasnego lagera. 2017 zaczął szybko nadrabiać te braki i mam nadzieję, że jeszcze niejednego jasnego lagera na takim lub wyższym poziomie uda mi się wypić. H11, choć to zdecydowanie nie piwo wybitne, mógłbym wypić spore ilości, siedząc w czeskiej hospodzie w taką śnieżną noc jak dzisiaj.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz