Girolamo Savoldo: "Maria Magdalena"

olej na płótnie / c. 1535-1540 / National Gallery, Londyn 

Oglądający to dzieło szybko zostanie postawiony przed pytaniem: obraz religijny czy mroczny duchem i materią nokturn? Maria Magdalena została tu przedstawiona jako tajemniczy, enigmatyczny nocny wędrowiec w błyszczącym płaszczu na tle bardzo klimatycznej, nokturnalnej scenerii. Dla mnie to małe mistrzostwo dwuznaczności. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że artysta znalazł tu ciekawy balans pomiędzy pierwotną, a ostateczną funkcją Marii Magdaleny. Odziana w strój świętej, z wyrazem twarzy raczej łagodnym i dobrym, ale... ten niedopowiedziany uśmieszek, ta wyzywająca połyskliwość szaty, ta nocna atmosfera, te czerwone elementy wystające spod płaszcza, ta nieco zbyt wyrazisty czerwień ust, ta poza (!). Maria Magdalena przestała być nierządnicą, została nawet świętą, ale pozostała kobietą. Stąd już niedaleko do bardziej uniwersalnych stwierdzeń. 


Tyle z wymowy, a przecież najbardziej oczywistym walorem obrazu są spektakularne efekty świetlne. Płaszcz jest oddany tak znakomicie, że oglądający po prostu musi czuć księżyc za swoimi plecami. Eksplozja srebra, bieli, szarości i czerni, nade wszystko srebra - rewelacyjnie sparowana z czarną roślinnością po prawej i granatowym niebem i morzem po lewej. Obraz może stojący w jakiejś odległości od geniuszu, ale absolutnie wciągający. Czemu tak mało słyszy się o Girolamo Savoldo - nie wiem, ale zamierzam się dowiedzieć.


8.0/10

Komentarze