Fritz Lang: "Testament doktora Mabuse"
Bardzo wyszlifowany kryminał z niezłymi wstawkami nadprzyrodzonymi, z dopracowanym scenariuszem, postaciami (komisarz Lohmann!), dialogami, zdjęciami - ze wszystkim poza klimatem. Brakuje bardzo takiej tłustości atmosfery, niby historia jest mroczna i obrazy są mroczne, ale nie czuć tego - bardzo duża wina ciąży na muzyce, a raczej jej braku. No, ale nic, i tak bardzo dobrze się to ogląda, a jak na 1933 rok to cholernie imponujące dzieło, bardzo dojrzałe w wielu aspektach, które w filmach tak starych zwykle dojrzałe nie są. I jest na co popatrzeć - upiorna postać doktora Mabuse wyszła bardzo sugestywnie, świetne są też sceny nocnego pościgu. Eleganckie kino, ale mogło być jeszcze lepsze. W filmografii Langa "Testament..." jest bezpośrednim następcą "M - mordercy" i bez wątpienia mu nie dorównuje.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz