Frédéric Bazille: "Zebranie rodzinne"
Oczywiście najbardziej rzucającą się w oczy jakością obrazu Bazille'a jest śmiała gra kontrastami świetlnymi, dająca efekt jednocześnie realistyczny i bardzo odrealniony. Ciemne liście kasztanowca, pod którym schroniła się rodzina, ostro (lecz radośnie) kontrastujące z jasnobłękitnym niebem i jasną zielenią roślinności w tle; oświetlone słońcem postacie kontrastujące z tymi, na które padł cień drzewa - czyni to obraz żywym i surrealistycznie jaskrawym, mimo że paleta barw jest raczej powściągliwa, poza niebieskimi elementami strojów kobiet wręcz nieco monotonna. To efekt natychmiastowy i niepodważalny. Ale sama kompozycja też zasługuje na uwagę i poklask, przede wszystkim umieszczenie familii pod rozłożystym, kopulastym kasztanowcem i swobodne rozmieszczenie jej w nieregularnych grupkach, w końcu pół-pozujące, pół niewymuszone twarze i postawy. Panuje atmosfera przerwanego rodzinnego spotkania (widz jest poprzez nachalne, będące na granicy irytacji intruzem wymierzone w niego spojrzenia wciągany do świata przedstawionego), a na twarzach można odczytać różnorodne role społeczne i charaktery. Po lewej stronie obrazu mamy sekcję męską, następnie nestorską, dalej małżeńską, dalej kobiecą i w końcu ostatnią, najtrudniejszą do zaszufladkowania. Z każdej bije inny styl życia i usposobienie, każda zdaje się skrywać własną historię.
Trochę jakby pomniejszony Manet połączył się z pomniejszonym Renoirem. Obu tych Francuzów cenię dużo wyżej od Bazille'a, ale tym obrazem udowodnił, że nie był bagatelnym malarzem i warto się nim zainteresować - chociaż na chwilę.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz