Franz Kline: "Chief"

olej na płótnie / 1950 / The Museum of Modern Art, Nowy Jork

Na pierwszy rzut oka obrazy Franza Kline'a to nieznośnie banalna abstrakcja - ekspresjonistycznie przypadkowe, pół-geometryczne maźnięcia czarną farbą na białym płótnie, które nie dają nawet tego, co dają dzieła słynniejszych abstrakcyjnych ekspresjonistów, i tak nie będących moim ulubionym stylem malarstwa: niezaprzeczalnej, dzikiej, bombastycznej ekspresji barw w eksplozji barw i dzikości form. Trochę dłuższe spojrzenie na jeden z nich, zainspirowane lokomotywą płótno z połowy XX wieku, i zmieniam zdanie. Podoba mi się, że Kline jak na nurt, w którym tworzył, zachowuje spokój i jego ruchy są równie swobodne i emocjonalne, co przeciągłe, pełne gracji i przemyślenia. Ich pół-geometryczność, która nadaje temu dziełu delikatną, ale zauważalną nutę figuratywności, działa porządkująco i wyciszająco. Ograniczenie się do czerni i bieli po dłuższym obcowaniu z obrazem nie nudzi - po pierwsze dlatego, że mamy tu do czynienia z różnymi odcieniami tych kolorów, po drugie naniesienie ich na siebie w tę i z powrotem doprowadziło do całkiem wciągających prześwitów. Ma natomiast jedną potężną zaletę - nadało obrazowi przyjemnej, czystej elegancji, wręcz schludności, która fajnie gra z kompletną niechlujnością dzieła na innej płaszczyźnie. Skoro tak wszystko uspokajamy, elegancimy i wyciszamy, to można by oczekiwać, że czynnik ekspresyjny się zmniejszy i trochę tak jest, ale w dalszym ciągu ciężkie, nieregularne, brudne połacie czerni robią silne wrażenie emocjonalne, we mnie przynajmniej znajdują silny oddźwięk. 


Kluczem basowym obrazu są dla mnie dwie poziome linie na górze i pionowa po lewej na dole, które próbują tworzyć ramę, ale jest ona przekraczana przez ciężką masę zajmującą głównie lewą górną ćwiartkę. Wiolinowym - spłaszczony okrąg przecięty na skos i w miarę cienka krzywa na dole obrazu, przypominająca kształt dolnej części ludzkiej twarzy. Tu koncentruje się moja uwaga, bo tu mój mózg poszukuje instynktownie figuracji. 

Czerń i biel to nie najcieplejsze połączenie, ale dla mnie ten obraz jest bardzo miły, przyjemnie ciężki, miękki i spokojny - jego ekspresja nie jest ekspresją wrzasku, jest ekspresją emocji ciężkich i głęboko osadzonych. To w sumie miła odmiana od typowego abstrakcyjnego ekspresjonizmu.


7.5/10

Komentarze