Felix Mendelssohn: "Hebrydy"
Jedno z najwcześniejszych muzycznych dzieł obrazowych, protoplasta poematów symfonicznych. Trudność kompozycji polegała na tym, że pozamuzyczny temat utworu był tu prawie całkowicie nienarracyjny - po prostu spojrzenie na Grotę Fingala na Hebrydach, obrazek dynamiczny jedynie o tyle, o ile zmienia się pogoda na morzu i wielkość fal. Mendelssohn wywiązał się z zadania świetnie, zdołał uzyskać potężną obrazowość bez cienia dźwiękonaśladownictwa czy prostackiej narracyjności, przekazać dwoiste emocje, jakie towarzyszą oglądaniu dzieł natury - rozmarzony, kojący zachwyt i zachwyt przytłaczający, przeszyty grozą i poczuciem znikomości wobec potęgi przyrody. Szczególnie to drugie oblicze tej uwertury udało się znakomicie - w momentach mamy tu epickość, na jaką w tych czasach było stać chyba tylko Beethovena; Mendelssohn muzycznie oddał dramatyzm zawarty w statycznym widoku, co jest sztuką nie lada. Wszystko to zasługa natchnionych, ale i nie pochopnych tematów w eleganckim akompaniamencie harmonicznym oraz bardzo dobre panowanie nad brzmieniowym wymiarem orkiestry. Klasycystyczna dostojność i symetria oraz romantycznie duże emocje. Wielkie są tu tylko momenty, ale głupio nie poświęcić na tę klasową i nastrojową muzykę tych dziesięciu minut.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz