Fazenda Soledade: CanaRio

cachaça / Brazylia / 40%

Czas na kolejny z tych trunków, które średnio mnie interesują, ale z którymi chcę się zapoznać ze względu na ogólne zainteresowanie alkoholem. Cachaça, krewniak rumu, destylat ze świeżo wyciśniętego soku trzciny cukrowej, to trunek, który bynajmniej nie mówi za wiele statystycznemu Europejczykowi, ale jest trzecim co do wielkości produkcji mocnym alkoholem na świecie po wódce i drugim niezbyt znanym u nas trunkiem - koreańskim soju. Cachaça równa się Brazylia - to niepodważalny destylat narodowy tego kraju, który produkował niedawno aż 1,3 miliarda litrów rocznie, z czego sam wypijał... 12,87 miliarda! Trunek ma długą historię, bo sok z trzciny cukrowej zaczęto destylować już na początku XVII wieku. Obecnie nie ma być może na świecie napoju alkoholowego, który byłby równie związany z jednym jedynym krajem - i to ze wzajemnością.

O tej konkretnej cachaçy, którą nabyłem, nie będę się rozpisywał. Gdy ją kupowałem, była to chyba jedyna dostępna cachaça w kraju. Jest produktem destylarni Fazenda Soledade, położonej niedaleko Rio de Janeiro. Sądzę, że to dość reprezentatywny egzemplarz dla zwyczajnej, nieleżakowanej w beczkach cachaçy. Tego typu cachaçę pije się raczej w drinkach, ale raczej ciężko byłoby mi dostać szlachetniejszą, więc czas poszerzyć horyzonty za pomocą czegoś takiego.

Bardzo słodki, cukrowo-roślinny aromat, który kojarzy mi się naturalnie w pierwszej kolejności z rumem. Jest tu jednak coś więcej, mianowicie intensywne oblicze owocowe - kojarzy mi się trochę z truskawkami, trochę z porzeczkami; ponadto ma taki drewniany, wręcz drzewny charakter, co zapewne jest zasługą trzciny cukrowej. Zapach jest naprawdę przyjemny. W smaku gorzej. O dziwo jest dość wytrawnie, wręcz sucho. I dość pusto i cierpko. Idzie w stronę tego drewna, ale nie jest to nic szlachetnego - ot, takie wióry. Na finiszu nie dzieje się nic ciekawego.

No nie oszukujmy się. Zapewne są cachaças, których picie na czysto to przyjemność, ale to nie jest jedna z nich. Lepszym wyborem będzie już czysta wódka i to wcale niekoniecznie pierwszej albo nawet drugiej klasy. Zapach okazał się zaskakująco miły i wręcz złożony, natomiast nie należy tego brać do ust w inny sposób niż w drinku. Nie żeby było to coś podłego, odpychającego, ale no smaczne nie jest. Zobaczę kiedyś, jak smakuje drink caipirinha, skoro została mi prawie cała butelka.


3.0/10

Komentarze