Ermanno Olmi: "Posada"
Film o potężnej subtelności zaczerpniętej z surowości, któremu udaje się bez słów w zasadzie, ale całkiem celnie rozprawić z co najmniej dwoma powiązanymi tematami - przejścia wrażliwego młodego człowieka w świat dorosły oraz porażająco przygnębiającego komizmu pracy biurowej. Wydaje się, że Olmi stawia wszystko na treść, ale forma jest tu jednak kluczowa. Uzyskanie atmosfery zimnej i surowej pozwala wybić się z mocno pobrzmiewającego neorealizmu w metaforykę. Oszczędność słów, gestów i uczuć, brak muzyki (poza diegetyczną), chłodne, choć wyrafinowane zdjęcia w oschłych pomieszczeniach i na tle industrialnego krajobrazu Mediolanu, szarość (koloryzacja mocno zaszkodziłaby temu obrazowi) - ten nieprzypadkowy układ świetnie koresponduje z antywitalnym, skostniałym charakterem pracy i posępnym przechodzeniem w dorosły świat. Gra aktorska naturszczyka Panseriego na początku nawet drażni, ale niedługo wychodzi z niej podziwu godna prawdziwość, za której osiągnięcie zabiłby każdy neorealista. Loredana Detto, której kariera również zaczęła się i skończyła na tym filmie, obsypuje z kolei urokiem. W pewnym momencie zacząłem już myśleć, że będzie to wybitny film, ale dosłownie minutę później przestał mnie zachwycać (moment przeglądu życia urzędników), stąd ostatecznie musi pozostać mocno w tyle za gigantami włoskiego kina (choć w momencie ukazania się - ścisła, ścisła czołówka włoszczyzny), ale jest zdecydowanie godny uwagi.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz