Emmanuel Roidis: "Papież Joanna"
Prawdopodobnie najlepsza szydera z hipokryzji i zabobonności chrześcijaństwa i średniowiecza w historii (a także paru terytoriów okolicznych - dostaje się Arystotelesowi, paru pisarzom i współczesnym autorowi zjawiskom). Ta niepozorna i koszmarnie przegapiana powieść to arcydzieło ironii, satyry, szyderstwa, no i po prostu komizmu. Roidisa, jakkolwiek geniuszem literackim nazwać go ciężko, chętnie tytułuję geniuszem dowcipu - jest on tak inteligentny, tak nieskończony, tak precyzyjny i chyba wyprzedzający swoje czasy, że głowa mała. Co jest w nim może najpiękniejsze, to że Grek każe nam się śmiać niemal wyłącznie z... faktów, to znaczy albo autentycznych wydarzeń, albo autentycznych dogmatów, przekonań, rytuałów, zasad itd., albo z autentycznych przekazów historycznych. Serwuje je - w większości zupełnie nie komiczne, jeśli podane w normalny sposób - z taką maestrią satyryka, że gwałtownie obnażony zostaje ich absurd, niedorzeczność, śmieszność po prostu. Kunszt polega na odpowiednim budowaniu zdań, błyskotliwych zestawieniach jednych elementów z drugimi, inteligentnych porównaniach, budowaniu absurdalnych kontrastów - mówiąc najogólniej, bo można by tę sztukę rozkładać na czynniki i analizować subtelną błyskotliwość każdego nienachalnego żartu. Wszystko to wymagać musiało od autora po pierwsze bardzo szerokiej wiedzy o kulturze, historii itd., a po drugie bardzo silnego warsztatu językowego. Bo choć "Papież Joanna" to dzieło od pierwszego do ostatniego słowa roześmiane i ironiczne, to posiada też naprawdę spore walory czysto literackie i jest po prostu wysoce estetycznym tworem.
Zdarzyło się zupełnie przypadkiem, że parę dni wcześniej czytałem "Kandyda". Roidis podobno inspirował się między innymi właśnie Wolterem, co tylko zwiększa mój podziw, bo jeśli inspirując się dowcipem tak monotonnym i grubymi nićmi szytym jak u Francuza stworzył coś tak subtelnego i inteligentnego, to czapki z głów.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz