Ella Fitzgerald: "Ella Fitzgerald Sings the Cole Porter Song Book"

1956

Mariage parfait. Ella Fitzgerald z definicji przesadnie mnie nie ekscytuje, mimo że głos miała naprawdę cudowny; Cole Porter z definicji też nie, nie lubię musicali. Ale piosenki Cole'a Portera zinterpretowane przez Ellę, z zachowawczą, ale elegancką aranżacją (raz swingowo-smyczkową, raz kameralnie jazzową), dają coś naprawdę bardzo smacznego. Choć jakieś cuda się tu nie dzieją, bo to jednak połączenie czysto rozrywkowej piosenkarki z czysto rozrywkowym piosenkopisarzem i czysto rozrywkowym swingowym brzmieniem, to zachowuje to wszystko niezwykłą klasę jak na muzykę bez większych ambicji artystycznych. I to tylko pierwsza sprawa, że słuchanie ciepłego, czystego i obłędnie wibrującego głosu Elli jest samo w sobie przyjemnością sporą, że Cole Porter miał w głowie mnóstwo świetnych melodii, że blaszane swingowe uderzenie potrafi tu być dość ekscytujące. Druga sprawa to to, że ten album w piękny sposób zakonserwował pewną dawno już minioną atmosferę, atmosferę potężnego przemysłu rozrywkowego Stanów Zjednoczonych lat 30. i 40. Jest z tego tytułu tworem o pewnym ładunku sentymentalnym, który mógł zresztą posiadać już w momencie wydania, choć oczywiście pod inną postacią niż dzisiaj. To moja interpretacja, bo można by też powiedzieć, że trochę to trąci myszką - może i tak, szczególnie na dłuższą metę, ale na krótszą w ogóle mi to nie przeszkadza.

Wśród moich faworytów znajdują się zarówno agresywniej swingowe utwory (Anything Goes, Too Darn Hot, From This Moment On, It's Delovely), romantyczno-sentymentalne ballady (Ev'ry Time We Say Goodbye, All of You), jak i melodyjne, spokojne, romantyczne na wesoło piosenki, które są chyba najbardziej esencjonalnie "Porterowe" (Let's Do It, You're the Top).

Ten gigantyczny album w pełni zaspokaja całe moje zapotrzebowanie na Ellę Fitzgerald. Bardziej radykalna selekcja utworów by się bez wątpienia przydała - połączenie Elli z Cole'em zasłużyło na podwójny album, ale poczwórny to już lekka przesada i w drugiej połowie jest się już nieco przytępionym, o ile nie traktuje się tej płyty jako muzyki tła, jako które sprawdza się swoją drogą znakomicie.


7.0/10

Komentarze