Elizabeth Maconchy: Symfonia na podwójną orkiestrę smyczkową

1953 / wykonanie: London Symphony Orchestra, Vernon Handley, 2007

Interesująca symfonia, trawestująca klasyczną formę gatunku, choć na pewno daleka od zmieniania świata muzyki, zwłaszcza w 1953 roku. Wielkie święto smyczków - dwie masywne orkiestry smyczkowe, stojące raczej naprzeciwko niż obok siebie, ostro kontrapunktujące się nie tylko melodycznie, ale i rytmicznie, agogicznie, dynamicznie, brzmieniowo. To właśnie chyba centralna oś tego dzieła - kontrasty, wynikające ze zróżnicowanych możliwości szerokiej orkiestry smyczkowej. Bywa to więc muzyka wręcz jednocześnie głośna i cicha, liryczna i brutalna, szybka i powolna, brzmiąca gładko i ciągle, a szorstko i poszarpanie. Podoba mi się przede wszystkim intensywna, wręcz agresywna pierwsza część, w której kontrasty są chyba najmocniejsze; bardzo dobre jest też Lento, interesujące brzmieniowe, wykorzystujące ciężkie, powolne płaty dźwięków w niskich rejestrach; Scherzo z kolei najciekawszy prowadzi dialog z tradycyjną formą tej części symfonii. Efekt jest bardzo interesujący, choć może odrobinę oschły - nie składa się na żadną wyrazistszą atmosferę, jego emocje są raczej ulotne, chwilowe i mało intensywne. Warto dać Elżbiecie Maconchy szansę, acz jeżeli ta symfonia to jedno z jej najlepszych dzieł, to ciężko się dziwić, że nie jest to zbyt doniosłe nazwisko, iskra geniuszu nawet w oddali nie zdaje się tlić.


7.0/10

Komentarze