Elfriede Jelinek: "Wykluczeni"
Mroczne, brudne, chłodne, brutalne i przygnębiające studium napięć na różnych płaszczyznach w powojennej Austrii (i nie tylko): między bogatymi a klasą robotniczą, między pokoleniami, między płciami, między intelektualistami a kultystami ciała. Interesująca narracja, chłodna i obskurna, a zatem wzmacniająca jeszcze atmosferę książki. Odraza miesza się z rozpaczliwymi krzykami wrażliwości, którą język Jelinek często bardzo ładnie odmalowuje, mimo że jest odrobinę ciężki, to znaczy wymuszony. Były chyba nawet momenty prawie zachwycające, ale też niemal stale mi coś tu przeszkadzało - pewna histeria, przesada tego emocjonalnego brudu i zawsze zgubna dla jakości literackiej nachalność polityczna (cechy zresztą chyba dość znamienne dla sztuki feministycznej). No i trochę się przejada w trakcie, jednostajne to dosyć jest, co w połączeniu ze stopniowym przyzwyczajaniem do przesady sprawia, że nawet finalny upiorny akord nie zrobił na mnie większego wrażenia. Wciąż jest to dobra, specyficzna książka i warto ją przeczytać.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz