Edgard Varèse: "Amériques"
1921 (poprawa 1927) / wykonanie: New York Philharmonic, Ensemble Intercontemporain, Pierre Boulez, 1977
Dzieło-monstrum, zakrojone na gigantyczną orkiestrę z całym pułkiem perkusjonaliów i monstrualnie brzmiące: ciężkie, masywne, agresywne, przytłaczające. Muzyka trzymająca w ciągłym napięciu od początku do końca, używająca nienormalnych turbulencji dynamicznych, kontrastująca niby-impresjonistyczne (niby, bo w gruncie rzeczy niepokojące) partie pojedynczych instrumentów z wgniatającymi w ziemię ryknięciami orkiestry dętej i miażdżącymi uderzeniami bębnów, kotłów, gongów. Muzyka trudna, ale satysfakcjonująca, bardzo ciekawa, zmienna, ekspresyjna, pozostawiająca spore wrażenie. Może odrobinę brakuje mi tu substancji i spójności wizji w porównaniu z arcydziełami Strawińskiego czy Schoenberga, z których "Ameryki" wydają się istotnie czerpać, ale to i tak bardzo dobra muzyka. I sugestywna. Tytuł sugeruje, że być może Varèse chciał oddać wizję potęgi wzrostu nowego kontynentu; być może powinniśmy sobie wyobrazić tętniący życiem i hałasem Nowy Jork lub wielką fabrykę pracującą na pełnych obrotach. Pasuje - ale ta muzyka jest na tyle złowroga, że równie dobrze można ją podpiąć pod wojenną.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz