Doctor Brew: Sunny Ale

American Pale Ale / 5,2% / 13 blg / recenzja z 05.03.2014

Jak szybko wieść o "powstaniu nowego browaru we Wrocławiu" poderwała mnie z krzesła, tak szybko na to krzesło opadłem z powrotem, dowiadując się, że chodzi jedynie o kolejnego kontraktowca warzącego w wynajętym browarze, a we Wrocławiu po prostu zarejestrowanego. Mimo to zaciekawienie pozostało, a napędziła je jeszcze mała burza, jakie wywołała w piwnym światku wyciekła, niegotowa jeszcze strona internetowa Doctora Brew, pełna - trzeba przyznać - wyjątkowo grafomańskich tekstów. Byłem zainteresowany, jak to się skończy (a raczej zacznie), choć jednocześnie pełen sceptycyzmu zwłaszcza co do w stu procentach zasypanej amerykańskim chmielem przewidywanej oferty browaru (nie żebym się wtrącał i protestował, ale po prostu zestaw trzech różnych IPA i jednego APA, a to najbliższe plany browaru, brzmi dość nudno). W końcu przyszło pierwsze piwo, założyciele od razu odprawili wielką premierę z hostessami i zespołem muzycznym, a sam wyrób zebrał co najmniej bardzo dobre recenzje, co całkiem mnie zaskoczyło ze względu na negatywne nastawienie pewnej części odbiorców. Ostatecznie po tym wszystkim jestem bardzo ciekaw, jak się prezentuje.

Opakowanie
Niezwykle estetycznie, gustownie pomyślana etykieta - coś, co nazywa się nowoczesną elegancją. Szkoda tylko, że jest wyraźnie nierówno przyklejona, ale powiedzmy, że pierwsze koty za płoty (tak samo zupełnie wybaczalny musi być goły kapsel). Pięknie podany dokładny skład i podane IBU - co bardzo się ceni, zmierzone laboratoryjnie, nie matematycznie. Potężne, aż 83, choć początkowo miało być znacznie mniejsze. Psuje trochę całość wręcz niewiarygodnie bełkotliwy opis, który zupełnie nie pasuje do wszechobecnej elegancji, ale idzie to przeżyć.
8,5/10

Barwa
Złoto-bursztynowy kolor, praktycznie całkowicie zmętnione - robi całkiem ciekawe wrażenie, choć nie jest doskonałe. 
4/5

Piana
Bardzo nieobfita, ale za to gęsta i dość trwała, w dodatku zadziwiająco jak na tak mizerną ilość oblepia szkło. 
3/5

Zapach
Naturalnie zupełnie dominuje amerykański chmiel - początkowo ostro grejpfrutowe, później zaczyna się układać w stronę mango, nawet brzoskwini i niestety traci na intensywności; przyjemny, ładny, jednak dość prosty i nienadzwyczajny. 
7/10

Smak
Trochę lepiej, lekką pustkę nadrabia bardzo wysoka, ziołowo-chmielowa goryczka, faktycznie wielka, trochę za bardzo, nie doskonale szlachetna, ale też zdecydowanie nie męcząca, przyjemna - ostatecznie dobre i całkiem pijalne, choć fajerwerków nie ma. 
7,5/10

Tekstura
Wysycenie na początku idealne, później tylko trochę za szybko spada.
4,5/5

Niestety jak na razie nowi kontraktowcy, których tu opisuję, ani myślą dorosnąć do pięt Pincie i AleBrowarowi. Ot, Sunny Ale przebiło - i to nieznacznie - najsłabsze piwo Pinty, jakie próbowałem i tyle. Niedługo Doctor dostanie jednak szansę na zrobienie więcej niż niezłego wrażenia - na chwilę przed degustacją dowiedziałem się, że ich nowe piwo jest już praktycznie gotowe. Co zabawne, goryczka... albo dobra, napiszę o tym we wstępie do jego degustacji.


6.5/10

Komentarze