Doctor Brew: Molly IPA
Wracam do Doctora Brew, a Doctor Brew wraca do India Pale Ale. Bardzo mnie to cieszy, bo to styl, który wychodzi im zdecydowanie najlepiej - powiedziałbym nawet, że to prawdziwi mistrzowie IPA w Polsce (inna sprawa, że nic innego przesadnie dobrze im nie wychodzi jak na rzemieślników). American IPA było jeszcze nienadzwyczajne, ale tercet Cascade-Kinky-Black mnie rozwalił i ciągle śni mi się po nocach. Mam nadzieję, że tercet numer dwa: Molly-Centennial-Mosaic będzie na podobnym poziomie. Nie mówiąc o tym, co doktorzy szykują na końcówkę roku. Na początek Molly, czyli dopiero drugie IPA nieciemne i niejednochmielowe w ofercie DB.
Opakowanie
Kolejny kolor do kolekcji. Piwo jest podobno ekstremalnie goryczkowe i etykieta zdaje się to potwierdzać (95 IBU). Do tego spora jak na styl moc i płatki ryżowe. Zmierzmy się z tym. Opowieść z tyłu etykiety wyjątkowo mało bełkotliwa.
9/10
Barwa
Tak jak kazał przewidywać zasyp, piwo bardzo jasne, jasnozłote, niemal słomkowe - zmętnienie nie jest może najładniejsze, takie drobinkowe, ale chyba nadaje mu trochę charakteru; ogólnie dość ładne, trochę niepozorne, nie wiem, czy spotkałem aż tak jasne przy tej mocy piwo.
3,5/5
Piana
Kosmicznie obfita, nie pozwala w spokoju nalać piwa, pozwala za to modelować rozmaite kształty, gęstość miejscami niebywała, oblepia szkło w sposób cudowny, do końca utrzymuje grubą warstwę - fenomen.
5/5
Zapach
Cudowny, rześki, owocowy aromat nowofalowego chmielu, cytryny, cytryny i jeszcze raz limonki, dużo też słodyczy trochę chyba brzoskwiniowej, ogólnie masa owocowości, której nie potrafię nazwać konkretnie, ale która mnie zachwyca - genialny zapach, prawie idealny.
9,5/10
Smak
W smaku jeszcze przed przełknięciem zmienia się na wytrawne, choć w dalszym ciągu jest ta niezwykle przyjemna, owocowa słodycz; goryczka rozkręca się - jak zazwyczaj - z pewnym opóźnieniem, ale faktycznie jest bardzo, bardzo wysoka - po paru łykach zaczyna już wykręcać kubki smakowe, ale z klasą, z klasą - jest szlachetna i po prostu smaczna, niespecjalnie zalegająca; dominuje piwo i jest ono przez to minimalnie jednowymiarowe, ale nie sprawia, że jest ciężkie czy niezbalansowane - pozostaje pyszne i orzeźwiające, choć już w smaku nie ma takiego bogactwa jak w zapachu; w miarę degustacji goryczka mocno ustępuje; niebywale lekkie jak na zawartość alkoholu.
9/10
Tekstura
Wysycenie to istny rollercoaster - na początku było bardzo, bardzo niskie i już myślałem, że cała para poszła w pianę, natomiast jakimś sposobem rosło, zaś przy nalaniu drugiej porcji podskoczyło do rozmiarów potwornych, nie pozwala utrzymać piwa w ustach; trzecie nalanie... i znowu prawie zero - pierwszy raz spotkałem się z aż takimi zawirowaniami w teksturze, fatalna sprawa, która mocno pogarsza odbiór piwa, wysycenie jest raz symboliczne, raz koszmarne, a nigdy dobre - nie wiem, jak trzeba by je nalewać, by trafić w środek, próbowałem wszystkiego i zawsze dostawałem skrajność, choć jeszcze mogłoby być gorzej.
0,5/5
Jeśli chodzi o smak i zapach, to jest to kolejne wybitne AIPA od doktorów. Goryczka faktycznie okazała się wielka, choć ekstremalną bym jej nie nazwał, ale i bardzo przyjemna. Coś jednak schrzanili z wysyceniem (niesamowita piana nie wzięła się znikąd) albo dostałem jakąś felerną butelkę, bo w innych recenzjach nie widzę większych narzekań na teksturę. Szkoda, szkoda, choć nawet z tą ewidentną wadą jest to świetne piwo.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz