Doctor Brew: Black IPA

Black IPA / 6,2% / 16 blg / recenzja z 07.07.2014

Podejście ósme do Doctora Brew. Po niezbyt udanej przygodzie z trzema egzotycznie chmielonymi piwami pszenicznymi, powracam do tego, co doktorom wychodzi najlepiej, czyli do IPA. Po raz pierwszy mierzą się oni jednak z piwem ciemnym. Marzę o powrocie do poziomu Cascade IPA albo chociaż Kinky Ale.

Opakowanie
Kolejna etykieta, kolejny kolor do kolekcji, kolejny stek bzdur na tyłach etykiety. 66 IBU, niespodziewanie mało jak na ten browar, zwłaszcza że w ciemnych IPA wyrazista kontra słodowa zmniejsza odczuwalność goryczki.
9/10

Barwa
Piękne, nieprzenikliwie czarne, jedynie z ciemnobrązowymi konturami. 
5/5

Piana
Nie jest szalenie obfita, ale pięknie prezentuje się gęstością i barwą, obficie osadza na szkle, bardzo długo utrzymuje w całości. 
5/5

Zapach
Świetny, wspaniale łączy aromatyczne, amerykańskie chmiele, które przejawiają się w rozkosznej owocowości (cytrusy i truskawki) i żywicy, z wplecionymi w tę owocowość bardzo wyrazistymi nutami palono-kawowymi i ich kwaskowatością - niezwykle przyjemny, nadzwyczajnie udany, przy tym bardzo intensywny i mamy niemal ideał. 
9,5/10

Smak
Również rewelacja - najpierw dostajemy dawkę uderzeniową aromatycznej, chmielowej świeżości, owocowego orzeźwienia, następnie, na przełknięciu, do dzieła wkraczają nuty palone i kawowe, a całość dopełnia goryczka o w zasadzie idealnej wysokości, o ile ktoś nie chce zostać nią zniszczony - w opozycji do poprzedniego przejawiania się chmielu, goryczka jest bardziej ziołowa niż owocowa, prosta, dosadna, ale bardzo przyjemna i tworzy na finiszu świetną parę z akcentami ciemności; po prostu kwintesencja stylu, zabrakło mi czegoś kompletnie wyjątkowego, by wystawić maksymalną notę, ale jest rewelacyjnie. 
9,5/10

Tekstura
Brakuje odrobinę wysycenia, ale poza tym jest jakieś niezwykle aksamitne, jakby kremowe, co bardzo ulepsza i tak już świetny odbiór.
4,5/5

Doktorzy przebili moje najśmielsze oczekiwania. Ponad tym genialnym IPA w Polsce są tylko Imperator Bałtycki i Lublin to Dublin (tym samym krajowe podium obsadzone jest teraz w pełni piwami ciemnymi, choć jednocześnie wszystkie trzy mają ze sobą mało wspólnego). Wszystkie piwa AleBrowaru muszą się pokłonić, nawet Brown Foot (dwie setne punktu różnicy). Jedenaste piwo ogółem. Tak jak kiedyś AleBrowar ochrzciłem królem stoutów (Lublin to Dublin zasiał w tej kwestii wątpliwość), tak teraz mianuję Doctora Brew absolutnym królem IPA. Pierwsze było bez szału, ale tercet Cascade-Kinky-Black rozwalił mi mózg. Czekam na kolejne atrakcje, tak jak na początku narzekałem na ciągłe warzenie IPA, tak teraz mówię - nie warzcie nic innego, doktorzy, eksperymentujcie z tym stylem!


9.0/10

Komentarze