Dionizos: Biały Kot

International Pale Lager / 5,5% / recenzja z 13.12.2013

Ostatni z serii radomskich kotów, która niestety wpadła mi w ręce. Po katastrofie z Rudym Kotem, który prawie stał się najgorszym piwem opisanym na blogu, od ostatniego, Białego, nie oczekuję w zasadzie niczego. Chociaż... może przynajmniej zwykły jasny lager im wyszedł w miarę znośnie. Jak dopiję do końca, będzie można odtrąbić sukces.

Opakowanie
W identycznym stylu jak przy poprzednich kotach, to jest zatajające miejsce uwarzenia. Poza tym nic nowego, goły kapsel, przyzwoita, choć minimalistyczna etykieta.
3/10

Barwa
Słomkowo-złota, bardzo ładnie ulatujący gaz; dość przyjemne. 
3,5/5

Piana
Bardzo obfita, jednak trochę brzydka, grubopęcherzykowa; utrzymuje się dość długo na powierzchni, w porządku. 
3/5

Zapach
Całkowicie dominuje słód; dość chemiczny, raczej niezbyt przyjemny, aczkolwiek do zniesienia, trochę mało męczącego diacetylu, próbuje się przebić DMS, początkowo na szczęście ze słabym skutkiem, ale w miarę ogrzewania się piwa coraz bardziej agresywnie. 
2,5/10

Smak
Podobny, ale wyraźnie lepszy, czystszy, słodowość jest momentami nawet zadowalająca, pojawia się też minimum jakiejś goryczki; da się pić, choć ogólnie dość nudne i mdłe. 
3,5/10

Tekstura
Tę ostatnią wadę ze smaku jeszcze pogłębia znacznie za niskie, choć przynajmniej stabilne wysycenie.
2,5/5

A więc jednak moja myśl nie była taka naiwna; uwarzenie najpopularniejszego stylu świata wyszło im na tyle dobrze, że po raz pierwszy dopiłem do końca. Gdybym już musiał wybierać między większością polskich koncernówek, a Białym Kotem, wybrałbym jego. Na szczęście raczej nigdy nie stanę przed tak traumatycznym wyborem. Koty mam za sobą, teraz jeszcze "tylko" seria filmowa Dionizosa.


3.0/10

Komentarze