De Struise: Black Albert
Mamy już kwiecień, ja tymczasem powracam do września i mojej podróży do Brugii, gdzie nabyłem w specjalistycznym sklepie z piwem kilka okazów na chybił trafił. Black Albert jest ostatni, a poczekał na swoją kolej tak długo, bo jest stoutem imperialnym o potężnej zawartości alkoholu i te pół roku raczej specjalnie go nie ruszyło. Jakoś przez ten czas nie zadałem sobie trudu sprawdzenia, z jakiego to browaru jest piwo, bo byłem pewien, że nazwa wiele mi nie powie i dopiero przed degustacją sprawdziłem, co ja właściwie przywiozłem. Okazało się, że zupełnie przypadkiem trafiłem na jedno z dosłownie paru (na ponad sto istniejących) najlepiej ocenianych piw browaru De Struise, cieszącego się potężną renomą, położonego ledwie półtora kilometra od wiele mówiącej miejscowości Westvleteren. Black Albert to RIS stworzony z wyłącznie belgijskich składników, nazwany tak na cześć Alberta II, szóstego króla Belgii, który pełnił tę funkcję przez 20 lat i niecałe trzy lata temu abdykował na rzecz swojego syna. Wypiję więc za Belgię - przyda jej się.
Opakowanie
Trochę niepozorne, ale jest w nim coś potężnego, coś groźnego. Goły kapsel. Solidne, nie więcej. Rzadki przypadek - piwo belgijskie z podanym ekstraktem (potęga, 30 plato).
6/10
Barwa
Smoła.
5/5
Piana
Mizerniutka - udało się jeszcze nalać w miarę przyzwoitą, ale jest niezbyt gęsta i bardzo szybko redukuje się do pierścienia i pozostałości. Pierścień przynajmniej utrzymuje się długo.
2/5
Zapach
Piękny, intensywny, imperialny - skondensowany ciemny słód przechodzi w nuty kawowe, prażonego ziarna, czekoladowe, pralinowe wręcz; wiśnie w czekoladzie, o. Alkohol niemal niewyczuwalny, jest za to jakaś nuta pikantna. Arcyprzyjemny, może nie jest to coś niezwykłego jak na styl, no ale...
9/10
Smak
Rozkoszny, lepszy niż zapach. Wciąż nie jest to piwo niebywale złożone, składa się przede wszystkim z czekolady, kawy, mocno palonego ziarna; ich splot jest natomiast tak celny, tak zdaje się przemyślany, że robi wielkie wrażenie. Dość słodkie w ustach, nawet lekko porterowe, rzekłbym, po przełknięciu kontrowane jest goryczką, która daje trochę słone odczucie. Aha, a alkohol jest ukryty wręcz nieprawdopodobnie - gdyby mi powiedziano, że piwo ma 8%, uwierzyłbym.
9/10
Tekstura
Idealne, symboliczne tylko wysycenie. Gęstość natomiast mogłaby być ciut większa.
4/5
Znakomite piwo, chociaż spodziewałem większego pieprznięcia. W świecie RISów trochę przepada i zdecydowanie nie jest to stout, dla którego warto rzucić wszystko i wsiąść w samolot do Belgii. Ale przy okazji warto się za nim rozejrzeć, zwłaszcza że chyba był dość tani.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz