De Molen: Mout & Mocca
Dwudziesty stout imperialny opisany na blogu będzie piwem de Molena. Holenderski browar z RISów słynie, na ratebeer.com Hel & Verdoemenis oraz Rasputin są najczęściej ocenianymi jego produktami, znacząco wyprzedzając wszystkie pozostałe. Mnie wpadł w ręce nieco mniej popularny Mout & Mocca, czyli Słód i Mokka (gatunek kawy), a więc oczywiście RIS warzony z kawą. Piwo ma już prawie dwa lata, a więc zapewne nawet przy 11,6% alkoholu przeszło już jakieś przeobrażenie względem świeżo wypuszczonego.
Opakowanie
Klasyczna, piękna etykieta de Molena. Co ciekawe, kawa w składzie nie jest podana, acz bez wątpienia się w nim znajduje.
9,5/10
Barwa
Czarne do bólu, nawet pod bardzo mocnym światłem ciężko dojrzeć jakiekolwiek prześwity.
5/5
Piana
Mizerna, udaje się nalać cienką warstwę, ale dość szybko redukuje się ona do grubopęcherzykowego pierścienia i smug na środku.
2/5
Zapach
Bardzo intensywny zapach palonego słodu i bardzo aromatycznych ziaren kawy wysokiej jakości, te dwa oblicza, choć podobne, to jednak istotnie się różnią, dobrze ze sobą komponują i napędzają nawzajem; próbują się poza tym przebić jakieś owoce, suszone śliwki, ale udaje im się to ledwo co, rządzi kawa; piękny aromat.
9/10
Smak
W smaku gorzej, pierwsze łyki są jeszcze wybitne, stanowią powtórkę z aromatu, ale po niedługim czasie tej wspaniałości wchodzą w drogę trzy rzeczy: trochę za wysoka kwaskowatość, trochę za wysoka goryczka i trochę za mocno wyczuwalne nuty alkoholowe; wszystko to naprawdę nieznacznie przesadzone, ale występując naraz zabija szansę na wybitne piwo, choć i tak jest bardzo dobre, bardzo intensywne, wkradają się nieobecne w zapachu nuty czekoladowe, bardzo przyjemna rzecz, tylko od geniuszu daleka.
8/10
Tekstura
Jest znaczącym problemem - piwo jest prawie całkiem odgazowane, a o dziwo nie nadrabia tak jak wiele stoutów imperialnych gęstością, przez co występuje efekt wodnistości.
1,5/5
Spory zawód, taka ocena, choć oznacza piwo bardzo dobre, to jednak nie jest wysoka jak na stout imperialny, jest wręcz niska - zwłaszcza jak na importowany, czyli dość drogi (choć tu chyba cena nie była taka duża). Zapamiętam je głównie z tego, że piłem je w wigilię. Póki co na cztery piwa de Molena - choć wszystkie były przynajmniej dobre - tylko jedno mnie w pełni usatysfakcjonowało, no ale za to było od razu ocierające się o geniusz, więc na pewno Holendrzy się tu jeszcze nieraz pojawią.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz